Przez wiele miesięcy poprzedzających wybory do Izby Gmin laburzyści mieli w sondażach przynajmniej 20-punktową przewagę nad Partią Konserwatywną. W czwartek ten scenariusz się jednak nie spełnił. Najsłabsza od 1885 roku 60-procentowa frekwencja spowodowała, że największą grupę stanowili Brytyjczycy, którzy w ogóle utracili wiarę w politykę. Przede wszystkim jednak z 33,7-procentowym poparciem Partia Pracy zdystansowała torysów (23,7 proc.) o znacznie skromniejsze 10,1 punktów procentowych.
Ugrupowanie Rishiego Sunaka na równi z tryumfem lewicy dobił niespodziewany konkurent: nacjonalistyczny populista Nigel Farage. Jego ugrupowanie Reform UK zdobyło 14,3 proc. głosów. Podejmując w ostatniej chwili zaskakującą decyzję o starcie w tych wyborach, ekscentryczny polityk podzielił prawicowy elektorat.