Łukasz Pawłowski: Wybory do PE? To wybory o polskiej polityce, nie o europarlamencie

Dla polityków, którzy startują w wyborach do PE najważniejsze są zasoby, jakie daje PE – jeżeli chodzi i dietę, pieniądze na asystentów. To są nieporównywalne pieniądze z polityką polską, dlatego ci politycy tak chętnie startują do PE - powiedział Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Publikacja: 03.06.2024 10:15

Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, podczas rozmowy zapytany został, kto wygra niedzielne wybory do PE i co może być w nich zaskakujące. - Możemy spodziewać się przede wszystkim dużo niższej frekwencji niż w wyborach europejskich w 2019 roku. Być może też dużo niższej niż w wyborach samorządowych. Znowu zacznie się ta dyskusja, czy polityka zmęczyła Polaków - stwierdził Pawłowski. - Warto przypomnieć, że ostatni raz KO albo PO wygrała wybory do PE w 2014 roku – minimalnie wygrała wtedy z PiS-em. To był ostatni raz, kiedy KO wygrała wybory – czy samorządowe, prezydenckie czy parlamentarne. Potem przez kolejne lata na pierwszym miejscu było PiS. Tak samo było zresztą 15 października. Więc głównym celem Donalda Tuska jest być na pierwszym miejscu – żeby ten słupek był najwyższy - dodał. - Wydaje mi się, że teraz to jest najważniejszy cel PO i PiS, bo te różnice w mandatach są bardzo małe, mandaty rozdzielamy w skali kraju. Zobaczymy, czy utrzyma się ten trend, że PiS wygrywa wybory przez wiele, wiele lat czy pierwszy raz od 2014 roku wygra KO - zaznaczył. 

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: Czy wybory do Parlamentu Europejskiego mogą załagodzić kryzys legitymacji Unii?

Pawłowski: Jeżeli chodzi o wybory do PE, to zawsze głosowali w nich przede wszystkim mieszkańcy miast. Czy tak będzie w tych wyborach? Mam pewne wątpliwości

Prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej zapytany został także, kto musi pójść na wybory, aby Donald Tusk osiągnął swój cel. - Jeśli popatrzymy na to, kto głosował w wyborach samorządowych, to ta niska frekwencja i niskie wyniki z niej wynikające, były takie, że na wybory samorządowe poszli wyborcy starsi, czyli 60 plus  – oni stanowili około 40 proc. wszystkich głosujących - powiedział Pawłowski. - Akurat w grupie 60 + największe poparcie ma KO i PiS. Jeżeli ci wyborcy znowu pójdą na wybory, to ta polaryzacja i wyniki dwóch głównych partii będą wyższe niż pozostałych – np. Konfederacji, która polega głównie na młodszych mężczyznach czy Lewicy, polegającej na głosach młodych kobiet. Trzecia Droga jest bardziej złożona z elektoratu młodszego niż starszego. Jeżeli znowu pójdą do wyborów starsi wyborcy, to przewaga PiS i KO nad resztą partii, będzie dużo większa - dodał. - Teraz pytanie, czy na wybory pójdą wyborcy z małych miejscowości i wsi, czy miast. Ten podział funkcjonuje od wielu lat – wyborcy z dużych miast głosują na koalicję 15 października, a wyborcy w mniejszych miejscowościach i wsiach, głosują na PiS. Zawsze było tak – zawsze przed 2015 rokiem – że w wyborach europejskich głosowali mieszkańcy miast, a w wyborach samorządowych częściej głosowali wyborcy z mniejszych miejscowości i wsi. Czy tak będzie w tych wyborach? Mam pewne wątpliwości. Po 2015 ten układ się mocno zmienił - dodał. - Pytanie też, jak wyborcy potraktują te wybory, bo wydaje mi się, że nie ma emocji w tym, kto dostanie się do PE – ważne są konsekwencje polityczne, że wyborcy PiS-u mogą powiedzieć, że wystawiają żółtą czy czerwoną kartkę Donaldowi Tuskowi, a na przykład wyborcy KO, że popierają rząd Tuska. Te wybory nie są o europarlamencie, one są tak naprawdę o polskiej polityce - podkreślił prezes OGP. 

Czytaj więcej

Sondaż prezydencki. Czerwony alarm dla Szymona Hołowni

Łukasz Pawłowski: Wybory europejskie? Dla polityków, którzy w nich startują, najważniejsze są zasoby, jakie daje PE

- Jeżeli chodzi o naszą prognozę do PE z końcówki maja, to według niej KO miałaby 19 mandatów, a PiS – 18. Na Dolnym Śląsku PiS ma dwa mandaty. Historycznie – we wszystkich wyborach europejskich – było tak, że jeśli jakaś partia miała dwa mandaty do wzięcia w danym okręgu, to zawsze brała mandat numer jeden. Czyli numer jeden na liście PiS miałby ten mandat. Pytanie o drugi mandat – mógłby powalczyć o niego Michał Dworczyk. To jest teoretycznie możliwe i się zdarzało w wyborach do PE, że ci kandydaci przeskakiwali kandydatów na liście - stwierdził Łukasz Pawłowski. - Jeśli chodzi o Pomorze, to KO ma tutaj tylko jeden mandat. A – co ważne – na Podkarpaciu, ma brak mandatów. Może się okazać, że KO wygra te wybory, a mimo to europosłanką na Podkarpaciu przestanie być Elżbieta Łukacijewska, dlatego, że tych wyborców KO na Podkarpaciu jest bardzo mało. I w Warszawie mogą być trzy mandaty, a trzeci mandat dostanie na przykład Michał Szczerba - ocenił. - Głosy wewnętrzne w PO i przedwidywania są takie, że pierwszy wynik, jeśli chodzi o liczbę głosów w okręgu IV – Warszawie i powiatach wokół Warszawy – zdobędzie Hanna Gronkiewicz-Waltz. Mandat dla Marcina Kierwińskiego też jest raczej pewny, ale jeśli zająłby drugie miejsce, to pewnie nie najlepiej świadczyłoby to o jego pozycji w partii - zaznaczył Pawłowski. 

Jak podkreślił Łukasz Pawłowski, „dla polityków, którzy startują w wyborach do PE najważniejsze są zasoby, jakie daje PE”. Jeżeli chodzi i dietę czy pieniądze na asystentów, to są to nieporównywalne pieniądze z polityką Polską, dlatego ci politycy tak chętnie startują do PE - stwierdził Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej. 

Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, podczas rozmowy zapytany został, kto wygra niedzielne wybory do PE i co może być w nich zaskakujące. - Możemy spodziewać się przede wszystkim dużo niższej frekwencji niż w wyborach europejskich w 2019 roku. Być może też dużo niższej niż w wyborach samorządowych. Znowu zacznie się ta dyskusja, czy polityka zmęczyła Polaków - stwierdził Pawłowski. - Warto przypomnieć, że ostatni raz KO albo PO wygrała wybory do PE w 2014 roku – minimalnie wygrała wtedy z PiS-em. To był ostatni raz, kiedy KO wygrała wybory – czy samorządowe, prezydenckie czy parlamentarne. Potem przez kolejne lata na pierwszym miejscu było PiS. Tak samo było zresztą 15 października. Więc głównym celem Donalda Tuska jest być na pierwszym miejscu – żeby ten słupek był najwyższy - dodał. - Wydaje mi się, że teraz to jest najważniejszy cel PO i PiS, bo te różnice w mandatach są bardzo małe, mandaty rozdzielamy w skali kraju. Zobaczymy, czy utrzyma się ten trend, że PiS wygrywa wybory przez wiele, wiele lat czy pierwszy raz od 2014 roku wygra KO - zaznaczył. 

Pozostało 80% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: PiS z największym spadkiem. Rośnie Konfederacja
Polityka
Szkody wizerunkowe, gratka dla wywiadu. Specjaliści o asystentce Donalda Tuska
Polityka
Unia wszczyna procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski
Polityka
Polityczne Michałki. Sejm rusza na wakacje a PSL z kontrofensywą, zaś Giertych przynosi KO „kontent rozliczeniowy”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść