Sondaż: Czy lista inwigilowanych Pegasusem powinna być jawna?

Ponad 80 proc. respondentów sondażu IBRiS domaga się odtajnienia i upublicznienia nazwisk osób inwigilowanych. Prawnicy: bezprawne ryzyko.

Aktualizacja: 29.02.2024 06:09 Publikacja: 29.02.2024 03:00

Sondaż: Czy lista inwigilowanych Pegasusem powinna być jawna?

Foto: Adobe Stock

Prokurator generalny Adam Bodnar zapowiedział, że ujawni w Sejmie statystykę pokazującą skalę inwigilacji Pegasusem w  Polsce. Zakupiony został przez CBA w kontrowersyjnych okolicznościach ze środków Funduszu Sprawiedliwości w 2018 r. Polskie służby używały go niespełna cztery lata (licencja na korzystanie z niego wygasła w marcu 2022 r., bo Polska trafiła na listę państw objętych zakazem sprzedaży) i – jak dziś wiemy – w wielu przypadkach go nadużywały – dowodem jest chociażby sprawa posła PO Krzysztofa Brejzy, którego inwigilowano do śledztwa o lewe faktury w urzędzie w Inowrocławiu. Mimo iż takich narzędzi można używać wyłącznie w przypadku najpoważniejszych przestępstw, jak terroryzm czy przestępczość zorganizowana. Opinię publiczną ostatnio rozgrzały informacje o rzekomym podsłuchiwaniu tym narzędziem polityków PiS.

Sondaż: Polacy chcą wiedzieć, kto był podsłuchiwany 

Pełna lista osób i polityków podsłuchiwanych za pomocą systemu szpiegowskiego powinna zostać odtajniona i upubliczniona – opowiada się za tym zdecydowanie 57,6 proc. badanych w najnowszym sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej”, a kolejne 23 proc. „raczej się zgadza” z tym stwierdzeniem.

W sumie daje  to ponad 80 proc. – najbardziej chcą tego wyborcy Koalicji Obywatelskiej (94 proc.), najmniej zwolenników ujawnienia listy to wyborcy Konfederacji (w sumie 48 proc. „za”). Zaledwie 6,9 proc. badanych tego nie chce – i aż 42 proc. wyborców Konfederacji. Zdania nie ma 12,5 proc. respondentów – najwięcej niepewności jest po stronie sympatyków PiS (21 proc.).

Inwigilowanie Pegasusem: Adam Bodnar zapowiedział przedstawienie informacji 

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział w poniedziałek w TVN24, że przedstawi w Sejmie informację statystyczną na temat kontroli operacyjnej i podsłuchów, w tym Pegasusa. Przyznał, że „zna skalę" i dodał, że „jest znacząco większa niż to, co wiemy do tej pory”.

Takie dane – statystyki wydanych zgód i odmów na kontrolę operacyjną policji i innych służb – są już ujawniane corocznie w sprawozdaniu dostępnym na stronach Sejmu. Dotychczas jednak nie ujawniano, jakie techniki kontroli zastosowano. Co więcej, o użyciu Pegasusa służby nie informowały nawet sądu, który wydawał zgodę na kontrolę operacyjną.

„Wydaje mi się, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć o tej skali, to się odbędzie w sposób jawny” – mówił minister Adam Bodnar.

Wydaje mi się, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć o tej skali, to się odbędzie w sposób jawny

Adam Bodnar.

Tyle tylko, że zdaniem prawników to ryzykowne posunięcie. – Jeśli minister poda skalę, zacznie się dopytanie, kto jest na liście, czemu tak dużo, będzie dochodziło do przecieków – przestrzega mec. Antoni Kania-Sieniawski, adwokat, którego częstymi klientami są funkcjonariusze służb.

Afera Pegasusa: Ujawnienie nazwisk może być niemożliwe 

Bodnar nie obiecał, że ujawnione zostaną nazwiska inwigilowanych. Wiadomo, że listę z nazwiskami posiada minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Lista osób podsłuchiwanych za pomocą Pegasusa będzie w pewnych elementach zaskakująca dla opinii publicznej – mówił pod koniec stycznia w Polsat News Siemoniak.

Czytaj więcej

Rusza komisja ds. Pegasusa. Przesłucha Jarosława Kaczyńskiego

Zdaniem mec. Kani-Sieniawskiego ujawnienie nazwisk poddanych kontroli operacyjnej służb jest w tej chwili niemożliwe. – Nasze prawo na to nie pozwala, a pójście na skróty byłoby bardzo niebezpieczne, dla państwa także kosztowne i szkodliwe – osoby te zaczęłyby pozywać państwo za bezprawną inwigilację – tłumaczy adwokat. I dodaje: – Najpierw należałoby wprowadzić do ustawy przepis o obowiązku powiadamiania osoby inwigilowanej, wobec której przestępstwa nie wykryto, że była poddana kontroli operacyjnej. Teraz mamy ogromny problem.

Projekt takiej ustawy wniósł do Sejmu obecny poseł Polska2050 Marek Biernacki w poprzedniej kadencji – w 2022 r. Przewidywał, że służby po pół roku od zakończenia inwigilacji musiałyby informować osobę poddaną takiej kontroli. Wyjątki dotyczyłyby spraw m.in. z zakresu przestępczości zorganizowanej, terrorystycznej i szpiegostwa.

Prokurator generalny Adam Bodnar zapowiedział, że ujawni w Sejmie statystykę pokazującą skalę inwigilacji Pegasusem w  Polsce. Zakupiony został przez CBA w kontrowersyjnych okolicznościach ze środków Funduszu Sprawiedliwości w 2018 r. Polskie służby używały go niespełna cztery lata (licencja na korzystanie z niego wygasła w marcu 2022 r., bo Polska trafiła na listę państw objętych zakazem sprzedaży) i – jak dziś wiemy – w wielu przypadkach go nadużywały – dowodem jest chociażby sprawa posła PO Krzysztofa Brejzy, którego inwigilowano do śledztwa o lewe faktury w urzędzie w Inowrocławiu. Mimo iż takich narzędzi można używać wyłącznie w przypadku najpoważniejszych przestępstw, jak terroryzm czy przestępczość zorganizowana. Opinię publiczną ostatnio rozgrzały informacje o rzekomym podsłuchiwaniu tym narzędziem polityków PiS.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wicepremier: Na miejscu Tuska nie chciałbym 1 maja stawać obok Andrzeja Dudy
Polityka
Senator KO od dziewięciu lat czeka na decyzję ws. postawienia go przed Trybunałem Stanu
Polityka
Szymon Hołownia powalczy o prezydenturę? Mówi o "badaniach, w których widać nadzieję"
Polityka
Jarosław Kaczyński straci immunitet? Ma być ukarany m.in. za kradzież
Polityka
Prezydent w rocznicę przystąpienia do UE wbija szpilkę premierowi. "Niestety, nie skorzystał"
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO