Katalonia będzie szantażować Madryt

Nie tylko hiszpańska prawica wyprowadziła na ulice setki tysięcy manifestantów przeciwnych amnestii dla katalońskich nacjonalistów. Także połowie wyborców lewicowej PSOE się to nie podoba.

Publikacja: 13.11.2023 15:51

Katalonia będzie szantażować Madryt

Foto: AFP

Pedro Sanchez w tym tygodniu zostanie zatwierdzony przez parlament na kolejne cztery lata na czele rządu. Socjalistyczny premier zdołał zbudować większość 179 deputowanych w 350 zgromadzeniu. Poza rodzimą PSOE i bardziej radykalną, lewicową Sumar, może też liczyć na głosy dwóch ugrupowań katalońskich (Republikańską Lewicę Katalonii, ERC i konserwatywną Junts per Catalunya, JpCat, Razem dla Katalonii) oraz szereg mniejszych ugrupowań regionalnych, w tym powiązany w przeszłości z ETA Bildu. 

Ale cena tego jest wysoka. W szczególności w porozumienie z JpCat wpisano amnestię dla tych organizatorów nielegalnego referendum niepodległościowego z 2017 roku, którzy do tej pory nie zostali osądzeni. Chodzi o około tysiąc osób, w tym zbiegłego do Brukseli ówczesnego przewodniczącego władz wspólnoty autonomicznej Carlesa Puigdemonta.

Hiszpanie są podzieleni

- To jest temat, który głęboko dzieli Hiszpanów. Uważają, że amnestia łamie zasadę równości wobec prawa. Taką inicjatywę można podjąć tylko w oparciu o szeroki konsensus społeczny. Tymczasem go nie ma także dlatego, że Sanchez nigdy nie wytłumaczył  swoich intencji - mówi „Rz” Oriol Bartomeus, politolog związany z Uniwersytetem w Barcelonie. 

Czytaj więcej

Kataloński i baskijski stanowią element wywrotowy – te języki mogą nawet zdestabilizować Unię Europejską

Od wielu dni przeciwko darowaniu kar katalońskim nacjonalistom protestują tysiące osób przed siedzibą PSOE w Madrycie. Jednak w niedzielę protesty zorganizowano w każdej z 52 stolic prowincji (chodzi o mniejsze jednostki terytorialne od 17 wspólnot autonomicznych). Wzięło w nich udział przynajmniej setki tysięcy osób. Zachęca do nich lider konserwatywnej Partii Ludowej (PP) Aberto Nunez Feijoo, ale także przywódca post-frankistowskiego Vox. Chce on nawet zorganizować 22 listopada strajk generalny, choć jego sukces wydaje się dziś wątpliwy. 

Przeciwko amnestii opowiedział się jednak także wywodzący się z PSOE, legendarny premier pierwszego okresu hiszpańskiej demokracji Felipa Gonzalez. Jego zdaniem amnestia zachęci katalońskich nacjonalistów do podjęcia na nowo próby wyprowadzenia wspólnoty autonomicznej z Hiszpanii.

Poparcie dla niepodległości Katalonii spadło

- Sanchez swoją pojednawczą polityką znacznie uspokoił atmosferę w Katalonii. Poparcie dla niepodległości spadło do nieco ponad 40 proc. Jednak układ, w którym jego rząd będzie zależał od poparcia ERC i JperCat da secesjonistom okazję do ciągłego podsycania konfliktu. To są ugrupowania, którym rzecz jasna nie zależy na budowie silnego państwa hiszpańskiego - wskazuje Bartomeus.

Czytaj więcej

Hiszpania: lewica zostaje u władzy. Pokerowa zagrywka Pedro Sancheza

Mowa jednak o problemie strukturalnym hiszpańskiej demokracji. Z braku rozliczenia hiszpańskiej wojny domowej i frankistowskiej dyktatury do dziś nie może być mowy o wielkiej koalicji wywodzącej się z tradycji republikańskiej PSOE i powstałej ze środowisk związanych z Francisco Franco PP. W tej sytuacji w szczególności hiszpańska lewica musi regularnie polegać na poparciu ugrupowań regionalnych, aby mieć większość. To prowadzi do zdobycia coraz to nowych uprawnień przez Galicję, Kraj Basków, ale w szczególności Katalonię. I ciągłego osłabienia królestwa.

Tym razem w umowie koalicyjnej zapisano, że nadzór nad lokalną siecią kolejową przechodzi z Madrytu do Barcelony. Przewidziano także darowanie 1/5 długu Katalonii (podobnie może uczynić pozostałych 16 wspólnot autonomicznych). Puigdemont nie zdołał natomiast skłonić Sanchez do zobowiązania, że w przyszłości wyda zgodę na przeprowadzenie nowego referendum niepodległościowego czy nawet podejmie w tej sprawie rozmowy. Zgodnie z konstytucją żadna część kraju nie może pójść swoją drogą, jeśli nie wyrazi na to zgody w głosowaniu cały naród. 

Negocjacje nad umową koalicyjną zajęły niemal cztery miesiące. W wyborach pod koniec lipca najwięcej głosów zdobyła co prawda PP, jednak poza Vox nikt nie chciał wejść z nią w koalicję. Zabrakło jej więc głosów do większości. 

Pedro Sanchez w tym tygodniu zostanie zatwierdzony przez parlament na kolejne cztery lata na czele rządu. Socjalistyczny premier zdołał zbudować większość 179 deputowanych w 350 zgromadzeniu. Poza rodzimą PSOE i bardziej radykalną, lewicową Sumar, może też liczyć na głosy dwóch ugrupowań katalońskich (Republikańską Lewicę Katalonii, ERC i konserwatywną Junts per Catalunya, JpCat, Razem dla Katalonii) oraz szereg mniejszych ugrupowań regionalnych, w tym powiązany w przeszłości z ETA Bildu. 

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju