PiS zaminowało TVP. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie odda mediów bez walki

Opozycja chce zreformować media publiczne tak, żeby nie były znowu partyjne. Nie obejdzie się bez trzęsienia ziemi. Obecna władza będzie walczyć o zachowanie wpływów.

Aktualizacja: 02.11.2023 11:21 Publikacja: 02.11.2023 03:00

PiS zaminowało TVP. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie odda mediów bez walki

Foto: PAP, Leszek Szymański

PiS chce jak najdłużej zachować wpływy w mediach publicznych. TVP uruchomiła nawet infolinię „w obronie pluralizmu mediów”. Pracownicy stacji wystosowali list w sprawie wolności słowa. Ci sami, którzy przez lata tworzyli jednostronny przekaz wspierający władzę, opozycję przedstawiali jako zdrajców narodu, nie zapraszali do czołowych programów kluczowych jej polityków ani publicystów, którzy nie wyznawali partyjnej linii TVP.

PiS będzie chciał przejąć grupę Polska Press

Obecna władza mediów bez walki nie odda. Partia Kaczyńskiego przez zaprzyjaźnionego inwestora będzie chciała przejąć grupę Polska Press. Będzie bronić pracowników zaprzyjaźnionych mediów, robiąc z nich fałszywych bohaterów wolności słowa.

Czytaj więcej

Czy PiS kupi sobie Polska Press? Orlen na razie zaprzecza

W TVP nie było wolności słowa, pluralizmu, a pracownicy stacji nie mają nic wspólnego z dziennikarzami. Przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy na początku rządów PiS gościłem w TVP Info, które cenzurowało WOŚP, na co zwróciłem uwagę na antenie, próbując o tym mówić i odsłaniając serduszko akcji Jurka Owsiaka. Zostałem zakrzyczany, a za mówienie prawdy w TVP już się nie pokazałem. Podobnie było z wypowiedziami dla „Wiadomości”, gdzie przycinano wypowiedzi pod tezę, manipulując słowami. TVP i Polskie Radio stały się propagandowymi szczekaczkami PiS. Trudno szanować osoby, które tam pracowały.

Niegodziwość trzeba nazwać po imieniu

Niektórzy pracownicy TVP, walcząc o zawodową przyszłość, przekonują, że są tylko „sympatycznymi prezenterami”, którzy nie zajmowali się polityką. Inni uważają, że nic złego nie zrobili, bo w Polskim Radiu tylko puszczali muzykę. Zrobili. Dawali twarz i nazwisko medialnemu ramieniu partii, weszli na miejsce tych, których wyrzucono lub którzy odeszli tylko dlatego, że chcieli być uczciwi wobec widzów i słuchaczy. Pracownicy TVP, Polskiego Radia i grupy Polska Press przyczynili się do uwiarygodniania propagandy władzy i łamania standardów dziennikarskich. Z Trójki zrobiono partyjny radiowęzeł. Doświadczonych i niezależnych dziennikarzy zastąpili pracownicy, którzy nie mając kompetencji, nie mieliby szans usiąść przy mikrofonie, gdyby nie rządy PiS. Niegodziwość trzeba nazwać po imieniu i nie można zapominać o tych, których wymiotła z pracy partyjna miotła.

PiS wie, że zmiany w mediach publicznych są nieuchronne, więc je zaminowało. Pozawierano nowe umowy, których zerwanie będzie narażało Skarb Państwa na straty. Zwalniani pracownicy będą przedstawiani jako ofiary politycznych czystek.

TVP, Polskie Radio i media kupione przez Orlen można naprawić, zabierając je partii i oddając społeczeństwu. Rozwiązanie tych firm i stworzenie w ich miejsce nowych może być jedynym wyjściem, żeby poradzić sobie z minami zastawionymi przez PiS, ale również z pożegnaniem sztandarów hańby, które powiewały na partyjnej szpicy.

PiS chce jak najdłużej zachować wpływy w mediach publicznych. TVP uruchomiła nawet infolinię „w obronie pluralizmu mediów”. Pracownicy stacji wystosowali list w sprawie wolności słowa. Ci sami, którzy przez lata tworzyli jednostronny przekaz wspierający władzę, opozycję przedstawiali jako zdrajców narodu, nie zapraszali do czołowych programów kluczowych jej polityków ani publicystów, którzy nie wyznawali partyjnej linii TVP.

PiS będzie chciał przejąć grupę Polska Press

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Szef BBN Jacek Siewiera: Na Białorusi Szmydt będzie hodowany na polityka
Polityka
Michał Wójcik: Tomasz Szmydt? Nie znam. Przypadkowa postać
Polityka
Adam Bielan przekonuje, że nie był pomysłodawcą wyborów korespondencyjnych w Bawarii
Polityka
Marcin Kierwiński: Nie zrobiłem nic złego, nie będę się tłumaczyć
Polityka
Marek Migalski: Listy śmierci kontra uciekinierzy