Prysł miraż bezpieczeństwa, ważny element kampanii PiS

W pojedynku na straszenie Polaków lepiej radził sobie PiS, ale stracił wizerunek obrońcy kraju.

Publikacja: 11.10.2023 03:00

Prysł miraż bezpieczeństwa, ważny element kampanii PiS

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Kończąca się kampania wyborcza domaga się opisu. Gdyby szukać jednego słowa, najtrafniej wskazującego, co było zasadniczym jej tematem, to byłoby nim „bezpieczeństwo”. Zewnętrzne i wewnętrzne.

Pole konfrontacji zostało wybrane przez obóz rządzący, który uważał, że na nim może łatwo pokonać konkurentów. Dlatego pytania referendalne dotyczą właśnie tej tematyki – zburzenia muru, „przymusowej” relokacji imigrantów, podwyższenia wieku emerytalnego, wyprzedaży majątku narodowego. Wszystkie tematy zwiastują zagrożenie – ze strony białoruskiego reżimu, „dyktatu” Brukseli, konieczności „pracy aż do śmierci”, utraty „narodowych skarbów”.

Wokół poczucia bezpieczeństwa zbudowana była także istotna część kampanii PiS nie tylko referendalnej, ale także parlamentarnej. Jarosław Kaczyński straszył wyborców: powrotem Tuska, niemiecką dominacją, „hordami” migrantów, bezrobociem, wyprzedażą lasów państwowych, seksualizacją dzieci i całym zestawem „strachów na Lachy”, które stosuje już od wielu lat. Od co najmniej ośmiu – skutecznie.

Strach ratuje życie

Druga strona także próbowała rodaków przestraszyć: pol-exitem, hiperinflacją, brakiem paliw na stacjach benzynowych, skalą korupcji i złodziejstwa czy załamaniem służby zdrowia. Ale szło jej, jak zwykle, nieco gorzej niż wprawionej w dziele przerażania Polaków Zjednoczonej Prawicy.

Poczucie zagrożenia ma długą ewolucyjną przeszłość i kolosalną polityczną przyszłość. Wielokrotnie o tym pisałem, więc tylko pokrótce przypomnę, że jest ono naszą prymarną emocją, towarzyszącą nam od trzech milionów lat, jako rodzajowi homo, oraz od trzystu tysięcy lat, jako gatunkowi homo sapiens. Ratowało życie naszym antenatom na afrykańskiej sawannie, na której przeżywali raczej ci przewrażliwieni na punkcie bezpieczeństwa niźli beztroscy obserwatorzy zagrożeń. Nasz mózg szybciej i gwałtowniej reaguje na potencjalne ryzyko niż na potencjalną korzyść. Bardziej boleje nad ewentualną stratą, niż oczekuje możliwych zysków. Tacy jesteśmy. My, ludzie.

Czytaj więcej

Prof. Czaputowicz: PiS będąc u władzy był bardzo ostrożny w krytykowaniu Rosji

A jeśli wziąć pod uwagę fakt, że czasy, w których żyjemy, nie należą do najbezpieczniejszych, wydawało się, że strategia PiS musi przynieść mu łatwe zwycięstwo. Bo przecież za naszą wschodnią granicą toczy się pełnoskalowa wojna, zaś – jakby na zamówienie z Nowogrodzkiej – tej wiosny wzmógł się szturm migrantów z Afryki i z Azji na południe Europy. Jakby mało było „szczęścia” Kaczyńskiego, z brutalną siłą odnowił się konflikt izraelsko-palestyński, który dostarczył w ostatnich dniach przerażających obrazów cierpień. Jakby wszystko znów, jak w 2015 roku, zaczęło sprzyjać PiS-owi.

Pomogła afera wizowa

Tusk próbował przeciwdziałać niemal naśladownictwem narracji obozu władzy. Straszył nielegalną imigracją z państw Afryki i Azji, ze szczególnym uwzględnieniem krajów muzułmańskich. Spoty Platformy, przestrzegające przed tym zagrożeniem, były prawie nieodróżnialne od produkcji wychodzących z Nowogrodzkiej – ciemne twarze imigrantów, tylko mężczyzn, posępna muzyka, atmosfera grozy.

Na pomoc opozycji przyszła afera wizowa, która pozwoliła jej skierować ostrze oskarżenia o sprowadzanie setek tysięcy migrantów w stronę PiS. To nieco osłabiło skutki straszenia tą tematyką ze strony rządu i spowodowało prawdopodobnie konfuzję części wyborców, którzy ostatecznie nie wiedzieli już, kogo obwinić o perspektywę dżihadu w ich miasteczku.

Czytaj więcej

Dymisja generałów Andrzejczaka i Piotrowskiego. Prezydent Andrzej Duda dokonał zmian na stanowiskach dowódczych w Siłach Zbrojnych RP

Ale szczęście czasami uśmiecha się nie tylko do PiS. We wtorek dowiedzieliśmy się z „Rzeczpospolitej”, że dzień wcześniej na ręce prezydenta RP złożyli swe dymisje dwaj najważniejsi generałowie polskiej armii. Rzecz bez precedensu. I choć motywy samych zainteresowanych można oceniać różnie (na przykład jako próbę uderzenia w rząd, który uczynił z żołnierzy tło swych partyjnych zagrywek, w najboleśniejszym dla niego momencie), to jedno wydaje się pewne: zaszkodziło to wizerunkowi PiS jako formacji skutecznie dbającej o bezpieczeństwo Polek i Polaków. Czyli podważyło narrację o tym, że powrót do władzy Tuska oznacza zagrożenie, a trwanie rządów Kaczyńskiego coś wręcz przeciwnego. Ku zaskoczeniu wielu komentatorów, także mnie, kilkanaście dni temu ukazał się na łamach „Rzeczpospolitej” sondaż, z którego wynikało, że ugrupowaniem, które Polacy postrzegają jako najlepiej zapewniające bezpieczeństwo, jest Koalicja Obywatelska. O kilka procent wyprzedziła Zjednoczoną Prawicę, ale myślę, że było to dla liderów tej ostatniej niemiłe zaskoczenie.

Wydawało się, że akurat w tym wymiarze, podobnie jak w kategorii „patriotyzm” czy „poszanowanie tradycji i Kościoła”, obóz władzy jest bardziej wiarygodny. Okazało się, że niekoniecznie, i może właśnie to przekonanie pozwoliło antypisowi nie polec całkowicie w kończącej się kampanii, której leitmotivem było „bezpieczeństwo”. Już w poniedziałek będziemy wiedzieli, kto lepiej obsłużył lęki rodaków. Lęki rzeczywiste oraz te stworzone przez polityków.

Autor jest politologiem, profesorem UŚ

Kończąca się kampania wyborcza domaga się opisu. Gdyby szukać jednego słowa, najtrafniej wskazującego, co było zasadniczym jej tematem, to byłoby nim „bezpieczeństwo”. Zewnętrzne i wewnętrzne.

Pole konfrontacji zostało wybrane przez obóz rządzący, który uważał, że na nim może łatwo pokonać konkurentów. Dlatego pytania referendalne dotyczą właśnie tej tematyki – zburzenia muru, „przymusowej” relokacji imigrantów, podwyższenia wieku emerytalnego, wyprzedaży majątku narodowego. Wszystkie tematy zwiastują zagrożenie – ze strony białoruskiego reżimu, „dyktatu” Brukseli, konieczności „pracy aż do śmierci”, utraty „narodowych skarbów”.

Pozostało 89% artykułu
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"