Reklama

Reforma emerytur: test realnej władzy Macrona

64 lata: tyle w przyszłości będą musieli mieć Francuzi, zanim uzyskają prawo do świadczeń emerytalnych – proponuje premier Elisabeth Borne.

Publikacja: 11.01.2023 03:00

Reforma emerytur: test realnej władzy Macrona

Foto: AFP

Reforma jest najpoważniejszym testem, przed jakim w drugiej kadencji staje w polityce krajowej Emmanuel Macron. Zmiana jest konieczna, bo deficyt systemu emerytalnego rośnie niepokojąco szybko. Bez zmian w ciągu dziesięciu lat będzie on odpowiadać 0,8 proc. PKB, bo osób młodszych, które wpłacają składki do wspólnego budżetu, jest coraz mniej, podczas gdy tych starszych, które z niego pobierają – coraz więcej. Na taki brak równowagi Francja pozwolić sobie nie może. Już teraz jej dług, 2,6 bln euro (101,5 proc. PKB), niepokoi rynki finansowe. A podatki, najwyższe w Unii, duszą wzrost gospodarczy. Tymczasem system emerytalny, który dziś pochłania 13,8 proc. PKB, ma w ciągu dziesięciu lat przejąć 14,7 proc. PKB.

Ale dla tych argumentów zrozumienia nie ma. Sondaż Doxa pokazuje, że 85 proc. Francuzów jest przeciwnych podnoszeniu wieku emerytalnego. Dla nich możliwość relatywnie wczesnej rezygnacji z pracy to część „zdobyczy socjalnych”, z których państwo wycofać się nie ma prawa.

Czytaj więcej

Konsultacje emerytalne w Paryżu bez sukcesu. Związki szykują się do protestu

Macron już w 2019 r. próbował przeforsować całkowitą przebudowę systemu emerytalnego. Nie udało mu się, tak potężne wybuchły manifestacje. Teraz jego ambicje są mniejsze. Chce jedynie stopniowo przesunąć wiek emerytalny z 62. do 64. roku życia, a także wydłużyć do 43 lat (od 2035 r.) staż w pracy uprawniającego do pełnych świadczeń emerytalnych.

Jednak dla przeforsowania takich zmian prezydent nie ma wystarczającej siły w Zgromadzeniu Narodowym. Popierające go ugrupowanie dysponuje 250 posłami, dużo poniżej 289, jakie zapewnia większość w parlamencie.

Reklama
Reklama

We wtorek na projekt reformy posypały się gromy tak ze strony radykalnej lewicy (Nuptes), jak i skrajnej prawicy. – Chce pani, aby Francuzi płacili za błędy popełnione przez tyle lat przez polityków u władzy? – grzmiała liderka Zgromadzenia Narodowego Marine Le Pen.

Projekt teoretycznie mógłby przejść w formie dekretu. Ale to wywołałoby takie oburzenie w kraju, że najpewniej skończyłoby się na strajku generalnym.

Macronowi pozostaje więc porozumienie z jedyną umiarkowaną siłą opozycyjną, gaullistowskimi Republikanami (62 deputowanych). We wtorek postawili oni warunek, aby minimalna emerytura dla tych, którzy mają pełny staż pracy, została podniesiona do 1,2 tys. euro miesięcznie. Chodzi o to, aby świadczenie socjalne dla osób, które nie mają prawa do emerytury, były wyraźnie niższe. W ten sposób ci, którzy całe życie pracowali, czuliby się docenieni. Prezydent się na to zgadza. Nie wiadomo jednak, jak daleko pójdą kolejne warunki stawiane przez Republikanów. Reforma będzie więc testem realnej władzy Macrona.

Ale starcie rozegra się też na ulicy. We wtorek wieczorem spotkali się działacze ośmiu czołowych związków zawodowych, aby ustalić dzień rozpoczęcia wielkich protestów. Byli nie tylko radykałowie z CGT czy Force Ouvriere, ale i bardziej umiarkowani związkowcy z CFDT. Tu Macron sojuszników nie ma.

Polityka
Łukaszenko zwalnia więźniów politycznych. „Uwzględniono życzenia strony polskiej”
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Polityka
USA: Generał odpowiedzialny za siły w Ameryce Łacińskiej zmuszony do dymisji?
Polityka
Afera korupcyna na Ukrainie: Nie ma kandydatów do zastąpienia odwołanych ministrów
Polityka
Wybrano Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. O stanowisko ubiegał się Szymon Hołownia
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Polityka
Viktor Orbán znalazł sposób na przegrane wybory? Bloomberg: w ten sposób zamierza rządzić dalej
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama