Pod koniec marca marszałek polskiego Senatu skierował wystąpienie do Rady Najwyższej Ukrainy, jednoizbowego parlamentu ukraińskiego. W przemówieniu stwierdził, że sankcje na Rosję "muszą być kompletne i stanowczo egzekwowane". - Dlatego muszę was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów. W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi - mówił Tomasz Grodzki.
Senatorowie PiS uznali tę wypowiedź za "skandaliczną i niedopuszczalną" i złożyli wniosek o odwołanie Grodzkiego z funkcji marszałka. W głosowaniu wniosek nie uzyskał większości.
Grodzki: Ja tylko przeprosiłem Ukraińców
W piątek w Radiu Zet Grodzki był pytany, czy nie żałuje wystąpienia do Rady Najwyższej Ukrainy. - Jestem dumny z tego wystąpienia, ponieważ uzgodniłem je z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy, panem Stefanczukiem - odparł. - Oni byli zrozpaczeni, że deklaracje nie idą w parze z czynami, że dalej importujemy węgiel, że dalej tysiące tirów przez Białoruś jadą do Rosji - mówił.
Czytaj więcej
Unia Europejska musi rozpocząć przygotowania do odbudowy Ukrainy poprzez utworzenie funduszu solidarności, który pomoże Kijowowi pokryć miliardowe koszty odbudowy - uważa kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
- Ja tylko przeprosiłem Ukraińców, że my mówimy o sankcjach, namawiamy innych do sankcji, natomiast sami tego nie robimy. Dopiero po tym wystąpieniu - przyznaję, dość ostrym w formie - trochę się zabraliśmy do roboty - oświadczył marszałek Senatu. - Nie wycofuję się z ani jednego słowa z tego wystąpienia - zadeklarował.