Organizator – kierownictwo Ośrodka Centrum Księdza Orione w Brańszczyku – miał obowiązek przesłać tydzień wcześniej Służbie Ochrony Państwa nazwiska wraz z PESEL-ami osób biorących udział w spotkaniu z prezydentową Agatą Kornhauser-Dudą. Nazwiska Mateusza Piskorskiego – tłumacza z rosyjskiego – na liście nie było. – Ochrona prezydentowej nie powinna więc wpuścić go nie tylko na to spotkanie, ale nawet na teren ośrodka – mówi nam były funkcjonariusz tej służby.
Poseł Marek Biernacki, były szef MSWiA wskazuje na ewidentne zaniedbanie służb:
– W kotekście tego, że Piskorski jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji, w sytuacji napaści tego kraju na Ukrainę i możliwych zagrożeń dla Polski, to że służby w ogóle go nie monitorowały, jest szokujące. Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa powinien on być pod stałym nadzorem służb – podkreśla poseł Biernacki.
O tym, że tłumaczem pani prezydentowej podczas jej wizyty w ośrodku w Brańszczyku (11 marca), gdzie przebywają kobiety z dziećmi, które uciekły przed wojną na Ukrainie, jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin Mateusz Piskorski – były polityk LPR i Samoobrony, napisał portal WP.pl. Organizator nie krył obecności Piskorskiego, kierując do niego „ogromne podziękowanie” za to, że dzięki niemu strony „rozumiały się w pełni”.
Służby o osobie tłumacza dowiedziały się po czasie – z informacji dziennikarzy WP.pl. „Przygotowując spotkanie z Panią Prezydentową poprosiliśmy o pomoc w zorganizowaniu tłumacza znającego język ukraiński naszą wolontariuszkę Mecenas Ewę Bartosiewicz – radną Powiatu Wyszkowskiego. Pani Ewa poleciła Pana Piskorskiego” – głosi oświadczenie ośrodka. Tyle że, jak napisała Polityka.pl, Bartosiewicz to była żona Piskorskiego.