Podopolskie gminy liczą gospodarcze straty, które poniosą w wyniku powiększenia Opola. Stracą one bowiem m.in. część najatrakcyjniejszego gospodarczo terenu, wielu poważnych inwestorów i ponad 9 tys. mieszkańców, co przekłada się na mniejsze wpływy do ich budżetów. – Wspólnie musimy ratować województwo, by zachować tożsamość i miejsca pracy – tłumaczy prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.
Zmiana granic
Od 1 stycznia 2017 roku decyzją Rady Ministrów, na wniosek prezydenta miasta Arkadiusza Wiśniewskiego, Opole powiększy się o 12 sołectw z gmin Komprachcice (Chmielowice i Żerkowice), Prószków (Winów), Dąbrowa (Karczów, Wrzoski i Sławice) oraz Dobrzeń Wielki (Czarnowąsy, Krzanowice, Świerkle, Borki, Dobrzeń Mały i Brzezie). W efekcie powierzchnia Opola wzrośnie z 9,6 tys. ha do prawie 15 tys. ha, a w mieście przybędzie ok. 9 tys. mieszkańców (obecnie ponad 119 tysięcy – to najmniejsze wojewódzkie miasto w Polsce). Samorządy nie wyraziły zgody na zmiany administracyjne. Zdecydowały argumenty władz Opola.
– To skok na kasę – mówi bez ogródek Henryk Wróbel, wójt Dobrzenia Wielkiego, które straci na rzecz stolicy województwa Elektrownię Opole oraz grunty, na których dobrze prosperują firmy pracujące dla zakładu.
Dobrzeń Wielki dzięki elektrowni i biznesowi wokół niej jest bogatą gminą. Elektrownia to największy płatnik, który rokrocznie uiszcza ponad 20 mln zł tylko samej opłaty środowiskowej – to około jednej trzeciej budżetu Dobrzenia. Rozbudowywana za rządowe pieniądze elektrownia zwiększy ten wpływ nawet o kolejne 30 mln – jednak beneficjentem środków stanie się miasto Opole.
Dobrzeń miał też duże podatkowe wpływy od prowadzących działalność wokół elektrowni firm.