Zdaniem Hodgesa jeszcze rok temu potrzeba było na to 30 dni. Udało się jednak radykalnie przyspieszyć procedury dotyczące podejmowania decyzji oraz przerzutu wojsk. Kraje NATO znacznie udoskonaliły także system wywiadu i wymiany informacji wywiadowczych. A to pozwala na o wiele wcześniejsze niż do tej pory rozpoznanie niepokojących ruchów potencjalnego wroga.
Czas reakcji mógłby zostać jeszcze bardziej skrócony, gdyby udało się usprawnić procedury poruszania się wojsk po Europie. Dziś szybciej od nich poruszają się uchodźcy. Musi powstać coś na kształt Schengen dla wojska - powiedział Hodges na konferencji zorganizowanej przez German Marshall Fund i Ambasadę Amerykańską w Warszawie. Jako przykład podał wymóg przekazania władzom niemieckim nazwisk każdego kierowcy, który bierze udział w konwoju.
Do końca kwietnia w Polsce zostanie rozlokowany amerykański batalion, który będzie stacjonował na stałej, rotacyjnej zasadzie Orzyszu. To 800 żołnierzy US Army, którzy mają strzec tzw. Bramy Suwalskiej (Suwalki Gap) - punktu, w którym Rosjanie mogą, potencjalnie, odciąć kraje bałtyckie od reszty NATO.
Wcześniej, na przełomie stycznia i lutego, z USA przybędzie do Niemiec ciężka brygada, która stamtąd, w ramach ćwiczeń, będzie starała się drogami jak najszybciej dotrzeć do okolic Żagania. Tym razem chodzi o około 3 tys. żołnierzy wyposażonych w 450 ciężkich pojazdów, w tym czołgi Abrams. Ta jednostka ma pozostać w naszym kraju 9 miesięcy, choć niektóre jej części będą w tym czasie ćwiczyły m.in. w Rumunii i krajach bałtyckich.
Generał Hodges zapewnił, że te plany nie ulegną zmianie niezależnie od tego, kto wygra w listopadzie wybory prezydenckie. Jego zdaniem w Kongresie w pełni popierają je zarówno Republikanie, jak i Demokraci, a amerykański parlament już zatwierdził na to odpowiednie środki.