Socjologowie podkreślają: tak źle jeszcze nie było. Dlaczego? Wicemarszałek Senatu Adam Bielan zapowiedział w niedzielę w „Śniadaniu" Radia Zet i Polsat News, że możliwe są zmiany w regulaminie Sejmu – Będziemy się nad tym zastanawiać w ciągu najbliższych dni, jest dwa tygodnie przerwy w obradach plenarnych Sejmu – powiedział Bielan. Po co te zmiany? PiS chce „utrudnić formy protestu", takie jak te z 16 grudnia. – Działanie zmierzające do uniemożliwienia pracy parlamentu, czyli tego serca demokracji parlamentarnej, jest działaniem antydemokratycznym. Jeżeli parlament nie pracuje, to nie funkcjonuje również demokracja parlamentarna – mówił senator.
Co oznacza taka deklaracja? Zdaniem socjologa dr. Roberta Sobiecha z Collegium Civitas ogłoszona przez marszałka Kuchcińskiego dwutygodniowa przerwa mogłaby służyć szukaniu porozumienia. – Chodziłoby o to, by opozycja i partia rządząca porozumiały się co do tego, jak wznowić procedury gwarantujące demokrację, które przez lata – lepiej lub gorzej – jednak w Polsce działały.
Jak podkreśla socjolog, jest jednak jeszcze inna możliwość. – Przerwa może też posłużyć temu, żeby ukarać dla przykładu opozycję i innych ludzi, którzy protestowali – tłumaczy dr Sobiech. – To oznaczałoby zamrożenie tego stanu braku procedur demokratycznych, który mamy obecnie. I to byłby prawdziwy cios w parlament.
Zaostrzenie regulaminu to kolejne ogniwo zmian wprowadzanych przez PiS, które zostały zapoczątkowane batalią o Trybunał Konstytucyjny. One wszystkie składają się na jakość życia publicznego. Dr Grzegorz Makowski, socjolog z Fundacji Batorego, przypomniał w programie #RZECZo POLITYCE w TV Rzeczpospolita przesłuchania publiczne, którym podlegają np. członkowie nowej administracji w USA. – Oglądałem kilka dni temu wysłuchanie publiczne pana Tillersona, kandydata na sekretarza stanu USA. Trwało siedem godzin! – podkreślił. – Dzięki temu obywatel USA jest się w stanie dowiedzieć, czego można się spodziewać po nowej władzy. U nas tych rytuałów demokratycznych nie ma.
Makowski zwrócił także uwagę, że członkowie rządu są wyznaczani „po uważaniu przez liderów partyjnych, podobnie jak członkowie innych najważniejszych instytucji". –Przecież to są ludzie wybierani przez parlament i powinni być przez parlamentarzystów przesłuchani – tłumaczył socjolog. – Powinny im być zadawane pytania, tak by każdy mógł się dowiedzieć, co prezentują.