Zamach stanu w Birmie. Historia zatoczyła koło

Więziona przez 15 lat przez wojskowych laureatka Nobla Aung San Suu Kyi znów została przez nich pozbawiona wolności.

Aktualizacja: 01.02.2021 21:30 Publikacja: 01.02.2021 18:47

Wojsko blokuje dojazd do parlamentu w stolicy kraju Naypyidaw

Wojsko blokuje dojazd do parlamentu w stolicy kraju Naypyidaw

Foto: STR/AFP

Armia Mjanmy (czyli inaczej Birmy) dokonała kolejnego zamachu stanu. Żołnierze aresztowali co najmniej 30 cywilnych polityków, którzy mieli uczestniczyć w poniedziałkowym, inauguracyjnym posiedzeniu nowo wybranego parlamentu.

„Mam przytłaczające wrażenie, że nikt nie jest już w stanie kontrolować tego, co się stanie. Pamiętajmy, że Mjanma jest pełna broni, pełna głębokich podziałów etnicznych i religijnych, gdzie miliony z trudem mogą się wyżywić" – przestrzegł na Twitterze birmański historyk Thant Myint-U na wieść kolejnym wojskowym przewrocie.

Rzeczpospolita

Emocje w mundurach

Generałowie oświadczyli, że wybory, które wyłoniły nowy parlament, zostały sfałszowane. Dlatego przejmują władzę na rok, „zreformują Centralną Komisję Wyborczą" i zrobią nowe wybory.

– Nie sądzę, by planowali oni aż rok naprzód. Obecnie bowiem w grę wchodzą emocje, urażone ambicje, urazy – powiedział „Rzeczpospolitej" Michał Lubina, ekspert do spraw Mjanmy z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Gdy wojskowi zdecydowali się w 2008 roku na ustępstwa wobec społeczeństwa, napisali konstytucję kraju, w której zagwarantowali sobie jedną czwartą miejsc w parlamencie. W wyborach w listopadzie ubiegłego roku walczono więc o pozostałe 75 procent. Ogromne zwycięstwo odniosła partia laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, którą generałowie 15 lat trzymali w areszcie domowym Aung San Suu Kyi. Narodowa Liga na rzecz Demokracji zdobyła 83 proc. głosów.

Pokonała wojskową „przybudówkę" Związek Solidarności. Ten dostał tylko 5 proc., ale wraz z pozostałymi zagwarantowanymi konstytucyjnie miejscami dało to mundurowym prawie jedną trzecią parlamentu.

Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1991 roku, pani Aung San Suu Kyi (zdjęcie z 2019 r.)

Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1991 roku, pani Aung San Suu Kyi (zdjęcie z 2019 r.)

AFP

Ale generałowie poczuli się urażeni, że ich partia straciła połowę miejsc w stosunku do poprzednich wyborów. – Wyborcy Mjanmy wypowiedzieli się i przytłaczającą większością głosów odrzucili rządy wojskowych – podsumował wynik Charles Santiago ze Zgromadzenia Parlamentarnego sojuszu ASEAN.

To odrzucenie uraziło wojskowych, tym bardziej że ich przywódcy, generałowi Ming Aung Hlaingowi, za pół roku kończy się kadencja głównodowodzącego armią i nie był pewien, czy dostanie ponowną nominację.

– Armia była jak ranne, dzikie zwierzę, a cywilni politycy pokazali, że nie potrafią z nią rozmawiać – mówi Michał Lubina. Ranne i działające nieprzemyślanie. Konstytucja gwarantuje wojskowym nie tylko miejsca w parlamencie, ale i trzy ministerstwa (w tym obrony) oraz obowiązkowe finansowanie ze strony rządu.

Flagi oporu

Ale stanowisko głównodowodzącego to również „cała sieć lukratywnych powiązań biznesowych", a jego brak w kraju rządzonym przez niechętnych generałowi polityków to również groźba stanięcia przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za zbrodnie na muzułmańskiej mniejszości etnicznej Rohingja. Co prawda pani Aun San Suu Kyi była i jest oskarżana przez międzynarodową społeczność o brak reakcji na mordy wojskowych, ale proces ma generał Ming Aung Hlaing.

Teraz w kraju zniknął internet i połączenia telefoniczne, zamknięto sklepy i banki. Zamknięto też stacje telewizyjne, w eterze pozostała tylko należąca do armii Myawaddy TV. Przed bankomatami ustawiły się ogromne kolejki ludzi wypłacających pieniądze na wszelki wypadek. – Ludzie pewnie będą protestować. Sprawy wyglądają źle – powiedziała dziennikarzom jedna z mieszkanek największego miasta kraju Jangon (inaczej Rangun).

Na razie jednak nie doszło do żadnych starć zwolenników cywilnych rządów z wojskowymi, blokującymi ulice miast. Generałowie pragnęliby takiego rozwoju wypadków, gdyż umożliwiałoby to im powoływanie się na chaos panujący w kraju i konieczność zaprowadzenia porządku, ale Narodowa Liga wydała komunikat, w którym wzywa do zachowania zimnej krwi. W większych miastach zwolennicy Ligi wywieszają jedynie z balkonów jej flagi i banery.

Dowody wdzięczności

Gwałtownie zaprotestowała za to zagranica. Kolejny przewrót wojskowy w jednym z najbiedniejszych krajów świata potępił sekretarz generalny ONZ, USA, Wlk. Brytania. Grupy obrony praw człowieka domagają się „najostrzejszej reakcji" łącznie z sankcjami. Ale birmański reżim wojskowy żył z nimi do 2012 roku (wtedy zdjęła je UE i USA).

Im bliżej jednak Mjanmy, tym reakcje były bardziej wstrzemięźliwe. Tajlandia, Kambodża i Filipiny uznały zamach wręcz za „wewnętrzną sprawę kraju". Indie i Singapur wyraziły jedynie „głębokie zaniepokojenie", a Chiny – „nadzieję na stabilizację".

– W Birmie mało kto zwraca uwagę na zagranicę. Ale wojskowi będą chcieli otrzymać wsparcie Chin i Rosji, oba państwa cenne są dla nich jako stali członkowie Rady Bezpieczeństwa – sądzi ekspert. W zamian Pekin będzie chciał dostać koncesje gospodarcze, które skutecznie acz po cichu torpedował cywilny rząd. Moskwa za to jako dowodu wdzięczności będzie oczekiwała kupna dużej ilości swojego uzbrojenia.

Nie wydaje się jednak, by któremuś z mocarstw udało się zainstalować w Mjanmie swoją bazę. – Generałowie są nacjonalistami – tłumaczy Lubina, dlaczego nie zgodzą się na to.

Armia Mjanmy (czyli inaczej Birmy) dokonała kolejnego zamachu stanu. Żołnierze aresztowali co najmniej 30 cywilnych polityków, którzy mieli uczestniczyć w poniedziałkowym, inauguracyjnym posiedzeniu nowo wybranego parlamentu.

„Mam przytłaczające wrażenie, że nikt nie jest już w stanie kontrolować tego, co się stanie. Pamiętajmy, że Mjanma jest pełna broni, pełna głębokich podziałów etnicznych i religijnych, gdzie miliony z trudem mogą się wyżywić" – przestrzegł na Twitterze birmański historyk Thant Myint-U na wieść kolejnym wojskowym przewrocie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"
Polityka
Jest decyzja Senatu USA ws. pomocy dla Ukrainy. Broń za miliard dolarów trafi nad Dniepr
Polityka
Argentyna: Javier Milei ma nadwyżkę w budżecie. I protestujących na ulicach
Polityka
Świat zapomniał o Białorusi. Co na to przeciwnicy dyktatora?
Polityka
Wybory do PE. Czy eurosceptycy zatrzymają integrację?