– Nazywam to zamachem na demokrację – w taki sposób określił Martin Schulz, kandydat na kanclerza, zachowanie kanclerz Angeli Merkel. Atak ma polegać na braku prezentowania przez szefową rządu w obecnej kampanii wyborczej konkretnych projektów, postulatów i propozycji.
Ma to być taktyka unikania dyskusji o przyszłości Niemiec i co za tym idzie, brak poszanowania demokracji. Innymi słowy Martin Schulz i kierowana przez niego od kilku miesięcy SPD są pozbawieni wdzięcznego materiału do atakowania kanclerz Angeli Merkel.
Milczenie CDU
Tej samej kanclerz, z którą SPD rządzi już po raz drugi od chwili, gdy Angela Merkel zdobyła fotel szefowej rządu, zastępując na nim w 2005 roku ówczesnego przewodniczącego SPD Gerharda Schrödera. A więc tej samej, której decyzje SPD wspierała, jak np. otwarcie granic dla setek tysięcy uchodźców i imigrantów.
Martin Schulz twierdzi, że taktyka unikania polemiki przez Angelę Merkel ma na celu obniżenie zainteresowania wyborców wrześniową elekcją, co miałoby działać na korzyść CDU/CSU i jej lokomotywy wyborczej, jaką jest nieprzerwanie od 12 już lat pani kanclerz.
W rzeczy samej CDU prowadziło aktywną kampanię wyborczą w niedawnych elekcjach w Kraju Saary, Szlezwiku-Holsztynie i Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), gdzie aktywność wyborcza uległa zwiększeniu, ale nie na korzyść SPD. W poniedziałek w NRW po majowej historycznej klęsce wyborczej socjaldemokratów podpisana została umowa koalicyjna pomiędzy CDU i FDP, liberałami z Partii Wolnych Demokratów.