PiS zapowiada, że ustawy o KRS i SN powinno się przeprowadzić jeszcze w tym roku. Czy tak szybki sposób procedowania służy sanacji sądownictwa?
Na pewno nie służy, ale mamy sytuację podbramkową. Już w styczniu 2018 r. kończy się kadencja jednego z sędziów członków KRS. Do tej pory nie mamy regulacji, która byłaby zgodna z wyrokiem TK z czerwca br. Chodzi o tzw. kadencję łączną sędziów członków KRS. Dopóki nie uchwalimy ustawy zgodnej z wyrokiem TK, czeka nas paraliż obsady członków KRS.
Kto zawinił w sprawie asesorów? Przypomnijmy, że Krajowa Rada Sądownictwa orzekła, że ani jeden z kandydatów na asesorów nie spełniał kompletu wymogów formalnych potrzebnych do ich powołania.
Źródłem tego chaosu są rozbieżne regulacje ustawy o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury oraz ustawy o ustroju sądów powszechnych. Należy również wyjaśnić, że KRS jedynie bada pod względem formalnym decyzję ministra sprawiedliwości o powołaniu asesorów w sądach powszechnych.
Ministerstwo Sprawiedliwości celowo przysłało niekompletną dokumentację, żeby zaognić konflikt i oskarżyć prezydenta, że wetując ustawy o SN i KRS, doprowadził do chaosu?
To minister, a nie asesorzy są stroną tego postępowania, więc to jego, a nie asesorów należy prosić o uzupełnienie dokumentacji. Zupełnie inna procedura dotyczy asesorów sądów administracyjnych, których wskazuje KRS, a powołuje prezydent RP. W procedurze kontroli rada bada przesłanki wynikające z ustawy o ustroju sądów powszechnych, czyli w największym skrócie, takie, jak w stosunku do kandydatów na sędziów sądów rejonowych.
Czy jako członek KRS, sprawdzał pan te dokumenty?
Materiały, z jakimi zapoznawałem się na posiedzeniu zespołu, były niekompletne, napływały nawet w czasie posiedzenia, system teleinformatyczny długo nie działał, a czas na podjęcie decyzji biegł nieubłaganie. W moim zespole na 67 rozpatrywanych decyzji personalnych o powołaniu asesora przez ministra tylko przy jednej znajdował się komplet dokumentów, z tym zastrzeżeniem, że zaświadczenie od psychologa opatrzone było datą 2018 r.!
Jakie braki w dokumentacji były ze strony resortu sprawiedliwości?
Były to braki dyplomów ukończenia studiów czy KSSiP, które przyszły ok. godz. 17 podczas posiedzenia, z datą wystawienia 30 października 2017 r. (czyli w dniu posiedzenia!). Na jakiej podstawie minister podejmował we wrześniu decyzję o powołaniu bez stosownych dokumentów? Były też inne dziwne przypadki, jak: urlopy macierzyńskie do maja i czerwca 2018 r., brak dokumentów z USC o zmianie nazwiska, poświadczenie o niekaralności wypisane ołówkiem z powodu braku danych o zmianie nazwiska, brak pełnomocnictwa dla mamy asesora do podpisania powołania przez ministra. Ten gigantyczny chaos spowodowały działania ministra. Mam nadzieję, że niedługo uda się przytłaczającą większość asesorów prawidłowo dopuścić do czynności orzeczniczych.
rozmawiał Jacek Nizinkiewicz