Na kilka dni przed rozpoczęciem rozmów sondażowych pomiędzy ugrupowaniem Angeli Merkel a SPD bawarska CSU wysłała czytelny sygnał, że jest gotowa do ustępstw w drażliwej sprawie dotyczącej uchodźców. Chodzi o żądania socjaldemokratów dotyczące możliwości sprowadzania rodzin przez przebywających w Niemczech uchodźców. A więc tych, którym przysługuje azyl, ale po trzech latach powinni wrócić do domu.
Ustępstwo w tej sprawie zwłaszcza ze strony CSU świadczy o desperacji obozu Merkel, by rozwiązać obecny kryzys polityczny. Jest to w zasadzie możliwe jedynie poprzez dalsze funkcjonowanie tzw. wielkiej koalicji, czyli GroKo, od skrótu niemieckiej nazwy.
Ale SPD ma znaczne większe wymagania. – Nie będzie wielkiej koalicji, jeżeli urząd kanclerski odrzucać będzie wszystkie pomysły dotyczące reformy UE – ogłosił właśnie w „Bild Zeitung" Sigmar Gabriel, były przewodniczący SPD, sprawujący obecnie obowiązki szefa dyplomacji. Oznacza to, że przyszły rząd musi prowadzić aktywne działania zmierzające do pogłębienia integracji UE według planu Emmanuela Macrona czy obecnego szefa SPD Martina Schulza. Z początkiem grudnia zaprezentował on nawet koncepcję Stanów Zjednoczonych Europy, które miałyby powstać do 2025 roku. Miałaby to być federacja działająca w oparciu o wspólną konstytucję. Jej nieprzyjęcie przez któryś z krajów członkowskich skutkowałoby jego wykluczeniem.
Partie chadeckie, CDU i CSU, nie chcą słyszeć o tak abstrakcyjnym pomyśle, kwalifikując go jako zagrażający jedności UE. Głosy dezaprobaty pojawiły się także w SPD.
Jak wynika z ostatnich sondaży brytyjskiego instytutu YouGov, idee Schulza i Gabriela popiera 30 proc. obywateli Niemiec, przy 33 proc. przeciwników. We Francji zwolenników jest 28 proc., ale 26 proc. odrzucających podobne pomysły. W obu krajach ponad jedna piąta pytanych o zdanie twierdzi, że jest niezdecydowana. Sondaż przeprowadzono także w krajach skandynawskich, gdzie zwolenników federalizmu jest nie więcej niż 13 proc., jak w Danii.