Johnson, który czeka obecnie na raport autorstwa wysokiej rangą urzędniczki kancelarii premiera Sue Gray, która prowadzi postępowanie wewnętrzne, mające wyjaśnić pojawiające się w mediach zarzuty o łamanie zasad kwarantanny na Downing Street, ma być pod presją części parlamentarzystów Partii Konserwatywnej, którzy domagają się rezygnacji z planów dotyczących podwyższenia składki ubezpieczeniowej. Taki ruch miałby pomóc premierowi odzyskać poparcie społeczne i zachować posadę.
Czytaj więcej
Brytyjski premier Boris Johnson odrzucił wezwania opozycji do rezygnacji z powodu uczestniczenia w przyjęciach podczas lockdownu, ale zgodził się, że zasada, zgodnie z którą ministrowie powinni stracić pracę, jeśli świadomie wprowadzili parlament w błąd, ma zastosowanie wobec niego.
"The Times" cytuje źródło rządowe, które podaje, że Johnson ma poważnie rozważać opóźnienie swoich planów, które dotyczyły podwyższenia składki o 1,25 proc. w 2022 roku, aby uspokoić swoich krytyków z prawego skrzydła Partii Konserwatywnej.
- On się chwieje. Sądzę, że zrobi wszystko, aby przetrwać - mówi rozmówca "The Times".
Inny rozmówca dziennika twierdzi, że wszystko wskazuje na to, iż Johnson się cofnie "ze względu na presję" związaną z aferą dotyczącą przyjęć na Downing Street.
- Nigdy nie był popularny wśród partyjnej prawicy i to jest grupa, o którą Boris martwi się najbardziej - mówi.
On się chwieje. Sądzę, że zrobi wszystko, aby przetrwać
Rozmówca "The Times" z kręgów rządowych o Borisie Johnsonie
Tymczasem "The Guardian" podaje, że Departament Skarbu wyraża zaniepokojenie doniesieniami o tym, że premier może zawiesić planowaną reformę. Jej celem miało być m.in. skierowanie większych środków na system ochrony zdrowia odczuwający skutki epidemii koronawirusa.
Departament Skarbu ma przekonywać premiera, by nie wycofywał się z podniesienia składki ubezpieczeniowej.
Roczny dostęp do treści rp.pl za pół ceny