Scenariusze wysłania posiłków do Europy Środkowej były omawiane w ten weekend w letniej rezydencji prezydentów USA w Camp David. Wiadomość ujawnił „New York Times". W naradzie z prezydentem uczestniczyli m.in.: sekretarz obrony Lloyd Austin, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan i szef połączonych sztabów wojsk amerykańskich gen. Mark Milley.
Ostateczną decyzję w sprawie planu działania Joe Biden ma podjąć bardzo szybko: na początku tego tygodnia. Wstępnie ustalono, że do państw naszego regionu zostanie wysłanych od 1 tys. do 5 tys. żołnierzy. Kontyngent będzie uzupełniony o samoloty bojowe i okręty, a także ciężkie uzbrojenie. Posiłki nadejdą z Europy Zachodniej, ale także bezpośrednio z USA. Będą funkcjonować w ramach sił NATO, ale także dwustronnych porozumień z krajami Europy Środkowo-Wschodniej.
Czytaj więcej
Niezależnie od tego, czy Putin rozpocznie wielką wojnę, czy jej nie rozpocznie, doświadczenie z czasu wielkiej próby dowodzi, że bezpieczeństwo naszego regionu jest i będzie w rękach Stanów Zjednoczonych.
Broń atomowa
Decyzja o wysłaniu odsieczy z pewnością zapadłaby w chwili rozpoczęcia przez Rosję ewentualnej inwazji na Ukrainę. Ale nie jest wykluczone, że część kontyngentu trafiłoby tu wcześniej, w ramach ćwiczeń wojskowych. Gdyby zagrożenie ze strony Rosji zwiększyło się, Biały Dom byłby gotów dziesięciokrotnie zwiększyć liczbę posyłanych żołnierzy, a więc do 50 tys. Mowa byłaby w takim przypadku o wielkościach coraz bliższych czasom zimnej wojny.
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej", którego pełna wersja ukaże się w najbliższym „Plusie Minusie", premier Łotwy Arturs Krišjanis Karinš powiedział: „jesteśmy zainteresowani wzmocnieniem obecności naszych sojuszników i negocjujemy dodatkowe kontyngenty tak żołnierzy, jak i sprzętu". Na pytanie, czy Ryga oczekuje takiego wzmocnienia nawet, gdyby do inwazji na Ukrainę nie doszło, szef rządu odpowiedział: „uważamy, że obecna sytuacja w regionie to uzasadnia".