Fiaskiem zakończył się program budowy polskiego autobusu elektrycznego dla gmin, na który Narodowe Centrum Badań i Rozwoju miało wydać ok. 2,7 mld zł. Rządowy projekt – tysiąca elektrobusów – zainicjowany w styczniu 2017 r. w Ministerstwie Nauki został zamknięty w 2020 r. jako program nierealny.
Zanim do tego doszło, w puli tego gigantycznego budżetu znalazło się zlecenie na administrowanie programem (w tym uszczegółowienie zakresu merytorycznego, celów, funkcjonalności, kamieni milowych i negocjacji z interesariuszami). NCBR wybrało do tego prywatną firmę byłego prezydenta Zabrza Romana Urbańczyka, wieloletniego szefa związku komunikacyjnego na Śląsku, eksperta ds. transportu. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie kulisy wyboru i niespotykane decyzje z podmianą firmy, które miały ominąć zakazy ustawy antykorupcyjnej.
NCBR wybierał administratora rządowego programu dwukrotnie – za każdym razem zgłaszała się tylko firma Urbańczyka, która rozpoczęła działalność... miesiąc wcześniej. Pierwszy raz – 12 marca 2018 r. – potencjalnym wykonawcom dano zaledwie cztery dni na złożenie oferty. Urban System Roman Urbańczyk zaproponował usługi za 1,1 mln zł brutto (NCBR chciało przeznaczyć na to blisko 812 tys. zł). Postępowanie zostało unieważnione. Drugie ogłoszenie pojawiło się w BIP 20 marca. Jedyna oferta, Romana Urbańczyka, była już niższa – ponad 795 tys. zł za 33 miesiące pracy. Urbańczyk spełniał wymogi NCBR: posiadania co najmniej 10-letniego doświadczenia w jednostkach związanych z transportem publicznym i 5-letniego w nadzorze nad projektami finansowanymi przez UE. Były prezydent Zabrza (1991–2002) przez kolejne lata do końca 2018 r. był szefem największej firmy zarządzającej transportem w wojewódzkie śląskim.
Czytaj więcej
Krajowy Plan Odbudowy stoi pod znakiem zapytania. Jeżeli zostanie zaakceptowany to na elektromobilność zostanie przeznaczone 2,2 mld euro – tak przynajmniej sugeruje Michał Kurtyka z Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
NCBR zapewnia, że ekspresowy termin dla postępowania jest zgodny z prawem zamówień publicznych, gdyż było to zamówienie usług społecznych. „Zamawiający samodzielnie podejmuje decyzję o terminie niezbędnym do przygotowania i złożenia ofert w postępowaniu" – twierdzi.