I po trzecie – to kwestia wykorzystania autorytetu urzędu prezydenckiego. Moim zdaniem, jeżeli prezydent był w stanie tworzyć forum do dyskusji w sprawach gospodarczych, zapraszając do niej ministrów finansów z lat ubiegłych, to tym bardziej, chcąc odgrywać istotną rolą w polityce zagranicznej, powinien wykorzystać taki instrument jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Należy przywrócić ją do życia, zapraszając do udziału nie tylko premiera i członków rządu, ale także mających odpowiednie doświadczenie przedstawicieli lewicy. Kwestie bezpieczeństwa nie mogą mieć partyjnego koloru.
[b]Powiedział pan, że polityka zagraniczna administracji amerykańskiej koncentruje się obecnie głównie na budowie wizerunku. Przypomina mi to politykę zagraniczną rządu PO – PSL. Premier ogłasza sukces, bo zadzwoniła do niego Angela Merkel, bo Władimir Putin pospacerował po molo, ale najważniejsze problemy nadal są nierozwiązane.[/b]
Nikt nie próbuje udawać, że najważniejsze problemy, np. z Rosją, zostały rozwiązane. Dzisiejsza polityka zagraniczna podejmuje wiele kwestii ze względu na ich wagę dla racji stanu, a nie ze względów koniunkturalnych. Bardzo się cieszę, że propozycja zmiany polityki w stosunku do Białorusi, którą przedstawiłem w styczniu 2007 r. w artykule opublikowanym w „Rzeczpospolitej”, została podjęta przez ministra Radosława Sikorskiego, gdy został szefem MSZ. Natomiast jest rzeczą oczywistą, że politycy zwracają uwagę na to, czy ich polityka jest akceptowana przez opinię publiczną. Pytanie, jakie są proporcje, czy politycy robią politykę tylko po to, by dobrze ją opakować i sprzedać opinii publicznej – a byłoby to krótkowzroczne – czy też, zwracając uwagę na barometr opinii publicznej, jednak występują z ambitnymi pomysłami. Tych ambitnych pomysłów będzie więcej, gdy uczynimy politykę zagraniczną polem współpracy, a nie tylko brutalnej konfrontacji. Do tego właśnie zmierzają moje propozycje.
[b]Obserwując krajowy Sejm, mam wątpliwości, czy współpraca, o której pan mówi, jest możliwa.[/b]
Jeśli w Parlamencie Europejskim taka współpraca już istnieje, to tak samo można zastosować ten dobry wzorzec w parlamencie polskim. Przecież to te same ugrupowania, w dużej mierze ci sami politycy, którzy dominowali w polskim Sejmie, i teraz przenieśli się do Brukseli. To jedynie kwestia woli i zgody co do pryncypiów. A czy znajdzie pan polityka którejkolwiek z opcji, który nie przyzna mi racji, co do sensu zgody i wieloletniej strategii? Nikt, kto chce się mienić patriotą nie może zaprzeczyć, że jest to warunek. Rozmowy powinny zacząć się już w styczniu. Przykładem tego, jak bardzo ta współpraca może być udana, jest chociażby nasz wkład w przyjętą przez Parlament Europejski rezolucję dotyczącą szczytu Unia Europejska – Rosja. Dzięki mojej współpracy z posłem Konradem Szymańskim (PiS) i posłem Markiem Siwcem (SLD) mogliśmy przepchnąć takie zapisy dotyczące współpracy energetycznej z Rosją, które dla UE i Polski są korzystne. Jeżeli istnieje taka możliwość współpracy w europarlamencie, to oznacza, że powinna ona również istnieć w Polsce.