Inna rzecz, gdyby się okazało, że użyto zagłuszarek wyraźnie w innym celu, np. jedynie politycznym. Można wtedy mówić o naruszeniu np. wolności pielęgniarek bądź nadużyciu stanowiska przez urzędników Kancelarii Premiera lub borowców.
Zagłuszanie nie jest jednoznacznie zakazane w prawie karnym. Zagłuszarki mogą stosować legalnie służby państwowe, które są do tego uprawnione, odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Pod warunkiem jednak, że czynią to właśnie w celu ochrony bezpieczeństwa. Zgodnie z artykułem 178 prawa telekomunikacyjnego prokuratura, komendanci policji, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, szefowie ABW, wywiadu i kontrwywiadu wojskowego oraz szef Biura Ochrony Rządu mogą wystąpić do prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej o ograniczenia publicznie dostępnych usług telekomunikacyjnych, np. obszaru eksploatacji sieci. W razie szczególnego zagrożenia te organy mogą same zadecydować o zastosowaniu urządzeń zagłuszających.
Można dodać jeszcze jeden ogólniejszy warunek: zastosowany środek (w tym przypadku zagłuszanie) musi być odpowiedni do potrzeb. Pojawiały się zarzuty, że zagłuszarki mogły szkodzić zdrowiu pielęgniarek. Jeśli jednak były to zwykłe zagłuszarki, a nie specjalistyczne urządzenia (np. do ochrony antyterrorystycznej), to takie nikomu nie szkodzą. – Ich promieniowanie jest słabsze niż zwykłej komórki – wyjaśnia prof. Stanisław Piątek z Uniwersytetu Warszawskiego.
Tak czy inaczej organy prowadzące śledztwo będą musiały zbadać, jakie to były urządzenia, w jakim celu ich użyto, a jeśli chodziło tylko o bezpieczeństwo – czy było ono wtedy szczególnie zagrożone. Gdyby się okazało, że prawo zostało naruszone lub nadużyte, można by mówić o odpowiedzialności karnej i cywilnej podejmujących decyzję o zagłuszaniu i osób je stosujących. Pielęgniarki mogłyby się więc domagać zadośćuczynienia za naruszenie ich prywatności czy wolności. Pamiętajmy jednak, że były w Kancelarii Premiera nielegalnie, co osłabia ich pozycję przed sądem.
Warto zaznaczyć, że zagłuszarki stosują nie tylko służby państwowe, ale też np. teatry albo prywatne osoby – na pograniczu legalności. To klasyczny przykład, że prawo (telekomunikacyjne i karne) nie nadąża za rozwojem techniki i nie uregulowało „prywatnego” zagłuszania.