Beger i Hojarska u milionera

Kłótnia o polski oddział partii Declana Ganleya. Ludzie z LPR i byli politycy Samoobrony nie podobają się innym eurosceptykom. Nie widzą szans na jedną listę w wyborach do europarlamentu

Publikacja: 03.02.2009 01:51

Spotkanie z Declanem Ganleyem zorganizowała LPR. Na zdjęciu Irlandczyk w trakcie niedzielnej konfere

Spotkanie z Declanem Ganleyem zorganizowała LPR. Na zdjęciu Irlandczyk w trakcie niedzielnej konferencji w Warszawie Spotkanie z Declanem Ganleyem zorganizowała LPR. Na zdjęciu Irlandczyk w trakcie niedzielnej konferencji w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Milioner Declan Ganley – człowiek, który przyczynił się do odrzucenia przez Irlandię traktatu lizbońskiego – otworzył wczoraj warszawską siedzibę stowarzyszenia Libertas. Powiedział, że w ten sposób Polska staje się częścią paneuropejskiego ruchu, który w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawi kandydatów pod hasłem: „Nie dla traktatu z Lizbony”.

– To jest wyjątkowy dzień dla całego stowarzyszenia i jednocześnie dowód dla Brukseli, że Libertas jest prawdziwie paneuropejskim ruchem politycznym, z którym musi się zacząć liczyć – mówił Ganley. Poinformował, że cały czas rozmawia z „wieloma partiami” w Polsce.

Zapleczem ugrupowania w kraju mają się stać członkowie powołanego komitetu referendalnego: Daniel Pawłowiec, Mirosław Orzechowski (obaj LPR), oraz byli parlamentarzyści Samoobrony – Renata Beger, Danuta Hojarska i Krzysztof Filipek. Wybór osób z tych partii oznacza jednak, że wspólnej listy krajowych eurosceptyków nie będzie. – Totalna porażka. Z takimi ludźmi można jedynie się skompromitować, a nie budować wspólne ugrupowanie – komentuje europoseł Sylwester Chruszcz, jedyny polski członek Libertasu.

– A kto to jest Giertych? Mnie nie interesują kosmiczne inicjatywy obliczone na wybory – dodaje europoseł Dariusz Grabowski, jeden z liderów Naprzód Polsko. Żaden z nich nie pojawił się na organizowanym przez LPR spotkaniu z Ganleyem. A już wcześniej zjednoczenie wykluczył Marek Jurek, lider Prawicy Rzeczypospolitej. Udział LPR nie budzi też entuzjazmu wśród eurosceptycznych samorządowców. – Nie po to dałem się wyrzucić z LPR, by teraz coś z tymi ludźmi robić – mówi Maciej Eckardt, wicemarszałek województwa kujawsko-pomorskiego.

Dominującą rolę w tworzeniu polskiego oddziału Libertasu LPR zaczęła odgrywać niedawno. Były premier Roman Giertych zaangażował się w to osobiście. Spotkał się z Ganleyem w Irlandii. – Czarował, jakie to ma wpływy jako były wicepremier – mówi „Rz” jeden z byłych działaczy Ligi.

[wyimek]Z takimi ludźmi można się jedynie skompromitować, a nie budować wspólne ugrupowanie Sylwester Chruszcz europoseł [/wyimek]

Giertych umożliwił Irlandczykowi spotkanie z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, a dzięki działaczom Młodzieży Wszechpolskiej ulokowanym na szczycie TVP zapewnił medialną relację z niedzielnego spotkania prowadzonego przez Daniela Pawłowca, wiceszefa rady programowej TVP. Pawłowiec komentował przebieg prowadzonego przez siebie spotkania z Irlandczykiem w wywiadzie dla TVP Info. – Bardzo nieetyczne postępowanie, zachodzi tu ewidentny konflikt interesów. Zajmiemy się tym – mówi „Rz” Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady Etyki Mediów. 

Mimo rozczarowania pozostałych eurosceptyków przewodnią rolą Ligi Polskich Rodzin nadziei na wspólną listę w wyborach do Parlamentu Europejskiego nie traci jeszcze Zdzisław Podkański, który zaangażował się też w powołanie komitetu referendalnego. – Zobaczymy, co będzie – mówi.

Fachowcy nie dają jednak pomysłowi wielkich szans. – To środowisko jest tak skłócone, że wszystkie inicjatywy kończą się jak Konwent Świętej Katarzyny w latach 90. Sami się pilnują, żeby z bagna nie wyjść – komentuje dr Jarosław Flis z UJ.

[ramka]Nie wezmą pieniędzy z zagranicy?

Zapisy w polskim prawie mogą przeszkodzićw utworzeniu polskiego oddziału partii Declana Ganleya. I może być to problem znacznie bardziej poważny od personalnych konfliktów wśród rodzimych eurosceptyków.

Libertas działa dziś w Polsce jako stowarzyszenie. Czy zmieni się w partię?

W ustawie o partiach politycznych jest zapis, który zabrania finansowania ugrupowań przez osoby fizyczne niemieszkające na terenie RP i mieszkających w Polsce obcokrajowców.

To blokowałoby możliwość założenia partii i finansowania jej przez Ganleya.

– Każda partia powstała w Polsce musi respektować wymagania prawa, jeśli jest ono precyzyjne – mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista. – Myślę, że prawnicy zapewne znajdą sposób, żeby to obejść – prognozuje dr Jarosław Flis z UJ. [/ramka]

Milioner Declan Ganley – człowiek, który przyczynił się do odrzucenia przez Irlandię traktatu lizbońskiego – otworzył wczoraj warszawską siedzibę stowarzyszenia Libertas. Powiedział, że w ten sposób Polska staje się częścią paneuropejskiego ruchu, który w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawi kandydatów pod hasłem: „Nie dla traktatu z Lizbony”.

– To jest wyjątkowy dzień dla całego stowarzyszenia i jednocześnie dowód dla Brukseli, że Libertas jest prawdziwie paneuropejskim ruchem politycznym, z którym musi się zacząć liczyć – mówił Ganley. Poinformował, że cały czas rozmawia z „wieloma partiami” w Polsce.

Pozostało 85% artykułu
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich