- To próba wprowadzenia cenzury. Zapowiedź wytaczania procesów jest formą wywierania presji na przeciwnikach, w celu obniżenia siły krytyki, która pojawia się w Kraśniku coraz częściej - mówi "Rz" Mirosław Sznajder, który w tym podlubelskim mieście wydaje niezależną gazetę internetową "Prawda i Społeczeństwo".
Kilka dni temu napisał: "W związku z zauważalną nerwowością i chęcią wpływania na to, co ukazuje się w Internecie na temat lokalnych POlityków, podjąłem decyzję o zlikwidowaniu możliwości komentowania wpisów, zamieszczanych na stronie gazety internetowej. Nie chcę, żeby uczestników dyskusji na blogu spotkały represje POlityczne i procesy sądowe." Wpis zatytułował [link=http://dziamber.wordpress.com/2009/03/27/halo-tu-bialorus-10009/" "target=_blank]"Halo, tu Białoruś?"[/link].
A wszystko za sprawą ubiegłotygodniowej wypowiedzi Zbigniewa Nity, rzecznika prasowego burmistrza. Na sesji rady miasta poinformował radnych i media, że Piotr Czubiński ma dość ataków na siebie i kierowany przez niego urząd. Nie wykluczył, że w najbliższym czasie jego krytycy mogą spodziewać się procesów o zniesławienie. - Jeśli będą się pojawiać nieprawdziwe informacje o urzędzie, będziemy reagować bardzo zdecydowanie, łącznie z wystąpieniem na drogę sądową. Obecnie analizujemy te sprawy - mówi "Rz" Nita.
Co nie spodobało się burmistrzowi? Przede wszystkim wypowiedź radnego Mirosława Włodarczyka (PiS), który skrytykował częste wyjazdy Piotra Czubińskiego. - Mam wrażenie, że burmistrz pracuje na półetacie, bo prawie nigdy nie można go zastać. Ciągle jest w delegacji - powiedział Włodarczyk "Dziennikowi Wschodniemu". Nazajutrz rzecznik Czubińskiego przygotował informację, z której wynika, że od początku roku na 66 dni roboczych burmistrz spędził w delegacji 14 dni, a przez pięć był na urlopie. Radny Włodarczyk wyjaśnia "Rz", że w wypowiedzi dla gazety nie stwierdzał faktów, tylko przedstawiał własne odczucia dotyczące niepokojącego sposobu sprawowania urzędu przez Czubińskiego. - Po to zostałem radnym, by przyglądać się pracy burmistrza i oceniać ją. Żaden sąd mi tego nie zabroni - mówi Włodarczyk.
Burmistrz ma też za złe opinie, jakie wygłaszają jego oponenci pod adresem urzędu. Najbardziej ubodło go słowo "nepotyzm", które towarzyszy publicznym wypowiedziom radnych cytowanych w lokalnych mediach. Chodzi m.in. o obsadzanie podległych burmistrzowi stanowisk. Piotr Czubiński zatrudnił w podporządkowanej samorządowi instytucji swoją żonę - jest zastępcą dyrektora w Centrum Kultury i Promocji. Z kolei firma, na czele której stoi siostra zastępcy burmistrza dostaje intratne zlecenia od miasta.