Mistrzowie nocnej zmiany, czyli pięć minut sławy

Co mówią politycy, gdy prawie nikt nie słucha? Deklamują wiersz o minister Hall albo bronią Judasza

Aktualizacja: 26.11.2009 11:39 Publikacja: 26.11.2009 04:36

Mistrzowie nocnej zmiany, czyli pięć minut sławy

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Są posłowie, którzy uaktywniają się, gdy inni śpią. Nawet o trzeciej nad ranem. Często nastawiają budzik, by w środku nocy zerwać się z łóżka w Domu Poselskim, przybiec na salę obrad i wejść na mównicę. Wygłaszają coś, co oficjalnie nazywa się oświadczeniem poselskim.

Arkady Fiedler z PO bronił Judasza przed zarzutem zdrady Chrystusa, Szymon Giżyński z PiS deklamował wiersz na temat poczynań minister edukacji Katarzyny Hall, a Joanna Fabisiak z Platformy błysnęła wystąpieniem, w którym bolała nad scenariuszem serialu „Londyńczycy”, dowodząc, że przedstawia on Polaków jako brudasów.

[srodtytul]W tym szlachetnym gmachu[/srodtytul]

Choć nocnych oświadczeń poselskich nie ogląda nikt poza prowadzącym obrady wicemarszałkiem i garstką parlamentarzystów, którzy za chwilę sami wystąpią, ich zapis trafia do sejmowych stenogramów.

Dla niektórych polityków to jedyna szansa, by wykorzystać swoje pięć minut. W przenośni i dosłownie, bo tyle czasu mają na wygłoszenie oświadczenia. Dlaczego w środku nocy? Bo oświadczenia, jak głosi regulamin Sejmu, mogą być wygłaszane na dowolny temat, ale „jedynie na zakończenie każdego dnia obrad”.

A te nieraz trwają do późna. „To, że dzisiaj o godz. 0.21 przebywamy tutaj, w tym szlachetnym gmachu, w świątyni polskiej demokracji, pośród garstki pracoholików, absolutnych fanatyków parlamentaryzmu i aktywności, zadaje kłam temu, że kogokolwiek z tutaj obecnych można by nazwać leniem” – powiedział w minionej kadencji Jacek Kurski z PiS, gdy przyszło mu wygłosić jedno z pierwszych w karierze oświadczeń poselskich. Postanowił wejść na mównicę, bo jeden z tabloidów zarzucił mu lenistwo.

Pozostali posłowie przedstawiają inne powody, dla których wygłaszają oświadczenia. – Robię to, by udowodnić wyborcom moją prawicowość – tłumaczy Artur Górski z PiS. To jeden z najbardziej znanych autorów oświadczeń poselskich. Zasłynął przed rokiem wystąpieniem w sprawie wyboru „czarnoskórego kryptokomunisty” Baracka Obamy na urząd prezydenta USA. Przedstawiona przez niego teza o „końcu cywilizacji białego człowieka” wywołała protest Ambasady Stanów Zjednoczonych.

W październiku 2008 roku opowiadał o „kurewkach” walczących w II połowie XIX wieku we Włoszech o prawa wyborcze dla kobiet, a dwa miesiące później ogłosił, że „homoseksualizm nie powinien być uważany za zwyczajną skłonność do grzechu, gdyż przewyższa je wszystkie w nikczemności”.

W lutym, relacjonując swój udział (z małżonką) w balu karnawałowym Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, zauważył, że „dzisiejsze tańce, wyjąwszy może niektóre, jak tango, mają w sobie coś z lubieżnego ocierania się prymitywnych mieszkańców Czarnego Lądu, ale estetyki ruchu trudno się w nich dopatrzeć”.

– Niektórzy podśmiewają się z oświadczeń poselskich. Ja jestem jednak dowodem na to, że one mają sens. Przestałem być posłem anonimowym – uważa Górski. Przypomina, że w minionej kadencji inicjatywa ogłoszenia Jezusa Chrystusa królem Polski wzięła swój początek z jego oświadczenia. Treść wystąpienia krążyła po kościołach, podpisywali się pod nią parafianie, aż trafiła z powrotem do Sejmu. Chrystusa nie udało się w końcu Sejmowi intronizować, ale Górski przeżywał chwile chwały w mediach.

Podobnej sławy nie dorobił się jeszcze inny z posłów PiS Szymon Giżyński. To obok Górskiego autor najbardziej charakterystycznych oświadczeń w tej kadencji. Specjalizuje się w kpieniu z gabinetu Donalda Tuska, używa przy tym zawiłych metafor i aluzji literackich. – Lubię bawić się formą, aluzjami, warsztatem – wyjaśnia. – Każde z moich oświadczeń spowodowane jest oczywiście konkretnym wydarzeniem politycznym.

[wyimek]Ekipa premiera Tuska zaczęła zmieniać stan skupienia. Niektórzy spośród jej tuzów ulegli anihilacji, inni się ulotnili - powiedział Szymon Giżyński, poseł PiS[/wyimek]

W styczniu omówił konstrukcję cepa na przykładzie więzi łączących Donalda Tuska z Januszem Palikotem. Zgodnie z „zasadami precedencji i należnym szacunkiem” premierowi przypisał władczą rolę dzierżaka, a lubelskiemu posłowi – wykonawczą bijaka. W październiku zacytował Karla Carstensa, byłego prezydenta RFN, który powiedział: „komu Bóg daje urząd, temu daje także rozum”, komentując, że „ta profetyczna, pełna oświeceniowej, naiwnej wiary wizja” rozmija się z efektami rządzenia ekipy Tuska.

[srodtytul]Anihilacja i ingrediencje[/srodtytul]

Po wybuchu afery hazardowej Giżyński skomentował zmiany w rządzie, posługując się terminologią ze świata fizyki. „Ekipa premiera Tuska kilka tygodni temu zaczęła zmieniać swój stan skupienia. Niektórzy spośród jej tuzów ulegli anihilacji, inni się ulotnili, a jeszcze inni stali się bardziej wodniści”.

Wystąpienie to wzbudziło uzasadnione naukowo oburzenie posła Platformy Dariusza Lipińskiego, doktora nauk fizycznych, który przerwał je, krzycząc: „anihilacja to nie jest zmiana stanu skupienia!”.

Podczas swojego najbardziej znanego oświadczenia Giżyński zaprezentował wiersz Andrzeja Waligórskiego „Pan Tadeusz” z „kilkoma niegodnymi oryginału ingrediencjami”. „O czymże dumać na sopockim bruku?/Siędę, napiszę jaką rzecz do druku./Niedługą wszakże, gdyż szkolne reformy/Nie preferują zbyt rozwlekłej formy./Oto – na dowód – list najświeższej daty/Z podpisem pani Hall, minister oświaty...”.

– To jakieś nieporozumienie, że posłowie traktują sejmową mównicę jak Hyde Park. Jakiś czas temu rozmawiałem z marszałkiem Bronisławem Komorowskim o konieczności zmian w regulaminie Sejmu dotyczących oświadczeń. Chyba będę musiał wrócić do tej rozmowy – zapowiada Jerzy Budnik z PO, przewodniczący Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. – Oświadczenia wprowadzono w pierwszej kadencji Sejmu, by posłowie na zakończenie dnia obrad mogli powiedzieć, że zostali źle zrozumiani albo pomylili się przy głosowaniu.

– Szybko okazało się jednak, że robi się z tego jakaś karykatura – dodaje były marszałek Sejmu Marek Borowski z SdPl. – Podczas jednej z pierwszych kadencji hitem były wystąpienia pewnej posłanki, która czytała z mównicy Biblię w odcinkach.

[srodtytul]Ciąg dalszy nastąpi[/srodtytul]

Wygłaszanie oświadczeń tasiemcowych, które miały kontynuację z posiedzenia na posiedzenie, było zresztą we wcześniejszych kadencjach normą. W 2004 roku Witold Hatka z LPR prezentował w odcinkach swój życiorys. Trzeba przyznać, że dosyć ciekawy, bo ojciec Hatki był kuzynem przedwojennego premiera Stanisława Mikołajczyka. Każdą z odsłon kończył słowami „ciąg dalszy nastąpi”.

Podobnie jak późniejsza rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska, która jeszcze jako posłanka LPR przedstawiła w Sejmie w odcinkach historię tworzenia się nowego życia. „Randka plemnika i jajeczka może skończyć się fascynującym i skomplikowanym procesem – zapłodnieniem. Chociaż po drodze wiele przeszkód, naturze udaje się je pokonać. Najlepszym dowodem jesteśmy my sami” – opowiadała.

Teraz tasiemcowe oświadczenia można usłyszeć coraz rzadziej, bo posłowie starają się działać bardziej profesjonalnie. Starannie spisują teksty na kartce i czytają je na próbę z zegarkiem, by mieć pewność, że zmieszczą się w pięciu minutach.

– Zależy im, żeby to ładnie wyglądało w stenogramie. Poruszają sprawy ważne dla swojego regionu, a potem stenogram wysyłają w teren, licząc, że to pomoże w budowie elektoratu – wyjaśnia Marek Borowski.

Dlatego gros spośród niemal 1300 oświadczeń wygłoszonych w tej kadencji dotyczy, wydawałoby się, trzeciorzędnych tematów lokalnych. Kazimierz Gwiazdowski z PiS przybliżał Wysokiej Izbie działalność grajewskiego Zespołu Tańca Rewiowego Tamburmajorki, a następnie kapeli podwórkowej Paka z tego samego miasta. Zbigniew Chmielowiec z PiS omawiał kulisy organizacji w Kolbuszowej Górnej święta kulinarnego o wdzięcznej nazwie Lasowiackie Zimioki, a Bożena Szydłowska z PO wygłosiła pean na cześć chóru męskiego Akord ze Swarzędza.

Barbara Bartuś z PiS mówiła o nadaniu godności bazyliki mniejszej kościołowi parafialnemu pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gorlicach, a Henryk Siedlaczek z PO wygłosił oświadczenie w sprawie historii cudownego obrazu Matki Boskiej Uśmiechniętej w Pszowie.

Siedlaczek przyznaje, że nagrania ze swoimi wystąpieniami zgrywa na DVD i prezentuje na spotkaniach w regionie. – Dla wielu osób liczy się to, że poseł na mównicy poruszył daną sprawę – wyjaśnia. – O jakiej to było porze, gra drugorzędną rolę.

[wyimek]Śmiem twierdzić, że w historii świata mało jest ludzi, którym wyrządzono tak straszliwą krzywdę jak Judaszowi - powiedział Arkady Fiedler, poseł PO[/wyimek]

Często zdarza się jednak, że posłowie wygłaszają oświadczenia pod wpływem chwili, a płyt DVD nigdzie nie wiozą. Stanisław Stec z Lewicy chwalił piękną postawę zawodników Lecha Poznań w meczu z Deportivo La Coruna, a Jerzy Gosiewski z PiS zaapelował do Polaków, by na wigilijnym stole unikali produktów zawierających glutaminian sodu oraz rakotwórczy barwnik E-250.

Artur Dunin z PO postanowił poświęcić pięć minut, by pozdrowić kolegów z Urzędu Miasta w Łodzi, a innym razem, by przekazać życzenia imieninowe koledze Wojtkowi.

Po obejrzeniu w telewizji kolejnego odcinka serialu „Londyńczycy” zniesmaczona posłanka Joanna Fabisiak z Platformy zdecydowała się zganić z trybuny sejmowej autorów scenariusza. „Serial przedstawia Polaków jako margines społeczny – niedouczonych, niedomytych, podejrzane typy, a Polki – jako gorące i łatwe!” – grzmiała.

– Mimo wszystko uważam, że oświadczenia poselskie mają sens, bo niektóre z prezentowanych w nich spraw rzeczywiście są warte uwagi – komentuje Wacław Martyniuk, poseł Lewicy. – Dla wielu posłów to w dodatku pierwszy kontakt z mównicą.

Niewielu jest jednak w stanie przebić posła PO Arkadego Fiedlera, syna znanego podróżnika. Do jednego z wystąpień w minionej kadencji Sejmu skłoniła go lektura Ewangelii Judasza. Za swoją poselską misję uznał rozgrzeszenie apostoła, którego – według parlamentarzysty – „zeszmacono”.

[srodtytul]Ewangelia według Fiedlera[/srodtytul]

„Śmiem twierdzić, że w historii świata mało jest ludzi, którym wyrządzono tak straszliwą krzywdę jak Judaszowi” – mówił Fiedler. Jego zdaniem zdrada Judasza „nie była owocem nikczemnego charakteru nieszczęsnego apostoła, lecz brała się z wyższego boskiego planu, z żelazną konsekwencją ułożonego przez Stwórcę dla zbawienia ludzkości”.

Nie przejmując się chichotami z sali, w dalszej części oświadczenia Fiedler zajął się problemem skosztowania przez Adama jabłka z drzewa zakazanego. Również jego starał się usprawiedliwiać, dowodząc, że Bóg zaprogramował Adama „na ofiarę i narzędzie swojej polityki”, a jego grzech był Stwórcy na rękę „w dalekosiężnym planie rozwoju ludzkości”.

Swoje oświadczenie Fiedler zakończył zawołaniem: „Bywaj zdrów, Judaszu!”.

[i]Autor jest dziennikarzem portalu [link=http://www.tvp.info]www.tvp.info[/link][/i]

Są posłowie, którzy uaktywniają się, gdy inni śpią. Nawet o trzeciej nad ranem. Często nastawiają budzik, by w środku nocy zerwać się z łóżka w Domu Poselskim, przybiec na salę obrad i wejść na mównicę. Wygłaszają coś, co oficjalnie nazywa się oświadczeniem poselskim.

Arkady Fiedler z PO bronił Judasza przed zarzutem zdrady Chrystusa, Szymon Giżyński z PiS deklamował wiersz na temat poczynań minister edukacji Katarzyny Hall, a Joanna Fabisiak z Platformy błysnęła wystąpieniem, w którym bolała nad scenariuszem serialu „Londyńczycy”, dowodząc, że przedstawia on Polaków jako brudasów.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Karol Nawrocki: 11 listopada nie dojdzie do ogłoszenia kandydata PiS na prezydenta. Ale jestem przygotowany
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Polityka
Sondaż: Który polityk lewicy miałby największe szanse w wyborach prezydenckich?
Polityka
Jarosław Kaczyński o wyborach prezydenckich. Mówił o "bardzo konkretnym zadaniu"
Polityka
Kierwiński: Prawybory w KO? Sikorski i Trzaskowski stoczą rycerski pojedynek
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Polityka
Prawybory w KO: Kogo wesprze Giertych? "Ludzie szukają twardych przywódców"
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni