Podsumowanie dziesięciu lat PO trzeba by zatytułować „Gdzie są ludzie z tamtych lat”. Platforma powstawała jako ciekawa inicjatywa społeczna, z interesującymi twarzami. Zapowiadała, że nie będzie brała z budżetu państwa pieniędzy na wybory, że będzie bardzo demokratyczna wewnętrznie. A co się z nią stało dziś? Korzysta z pieniędzy z budżetu, a o demokracji wewnętrznej nie ma mowy. Ci, którzy zakładali PO – Zyta Gilowska czy też śp. Maciej Płażyński, śp. prof. Zbigniew Religa, śp. Grażyna Gęsicka, albo zostali wycięci z Platformy, albo trafili do najbliższego otoczenia Lecha i Jarosława Kaczyńskich. To, co było w PO dobre, tych najbardziej wartościowych ludzi, przejął PiS. Tych samodzielnych wyrzucił Donald Tusk. Co zostało? Technokratyczna maszynka, która pracowała na Tuska. Ale pracowała do czasu. Konflikt Tuska z Grzegorzem Schetyną to zmienił. I dziś obserwujemy ostatni akord. Tusk nie jest już otoczony przyjaciółmi oglądającymi z nim mecze i pijącymi wino. Jest samotny, czasem tylko mówi za niego rzecznik rządu Paweł Graś. Nawet Schetyna piłki nie poda. Jeśli coś poda – to polityczny arszenik. Tusk i Schetyna zajęli się sobą, nie mają czasu pisać ustaw. Dlatego przygotowaliśmy dla PO prezent z okazji dziesięciu lat. Daliśmy im nasz pakiet 64 ustaw, które są potrzebne do dobrego funkcjonowania państwa. [i]—not. bork[/i]
[b]Paweł Poncyljusz, członek zarządu PJN[/b]
Po dziesięciu latach swojej działalności Platforma Obywatelska zakwestionowała wszystko, co mówiła na początku. Wypięła się na wyborców, którzy pokładali nadzieje w jej obietnicach. Robi wszystko odwrotnie, niż zapowiadała. Obiecywała, że obniży podatki – a je podwyższa. Miała likwidować bariery i ułatwiać życie przedsiębiorcom. Tymczasem pojawiają się nowe biurokratyczne procedury, np. dzięki Platformie został wydłużony okres, przez jaki trzeba przechowywać zeznania podatkowe. Obiecywała reformę finansów publicznych. A co nam zafundowała? Klajstrowanie dziury budżetowej w trudnej sytuacji finansowej państwa poprzez zabieranie pieniędzy przyszłych emerytów. Platforma Obywatelska to dobry projekt dojścia do władzy. Ale nie wiadomo, po co jej ta władza. Jej politycy nie dokonują bowiem konstruktywnych zmian. Tej woli dokonywania zmian w PO nie widzę. Będzie to partia prawdopodobnie nadal skuteczna w kwestii zdobywania władzy. Ale co z tym, czego oczekują Polacy? Z prostowaniem ścieżek emerytom, matkom z dziećmi? Tego się prawdopodobnie nie doczekamy. Usłyszymy za to na pewno nieraz, kto jest winny niepowodzeń PO. Bo w propagandowym poszukiwaniu winnych swoich niepowodzeń wśród opozycji ta partia też się wyspecjalizowała. [i]—not. bork[/i]
[b]Grzegorz Napieralski, lider SLD[/b]
Platformę po dziesięciu latach istnienia można porównać do OFE: najpierw były piękne zapowiedzi spełnienia naszych najskrytszych marzeń, a skończyło się na konieczności ratowania budżetu państwa kosztem przyszłych emerytów. Niestety, okazało się, że PO nie potrafi rządzić. Co prawda za jej kadencji zmieniła się na lepsze polityka zagraniczna i poprawiły stosunki z Rosją, ale nie uspokoiła się sytuacja wewnętrzna. Widać, że PO jest nastawiona głównie na wojnę z PiS, a nie na reformowanie Polski. Po ponad trzech latach jej rządów mamy więc wielki problem w finansach publicznych. W efekcie został podniesiony VAT, który uderza w nas wszystkich, a na dodatek zagrożone są przyszłe emerytury. Nie ma konsolidacji finansów publicznych, ułatwień dla średnich i małych przedsiębiorstw ani poprawy sytuacji ludzi najuboższych. PO wygrała wybory w 2007 r. pod hasłem: „By żyło się lepiej. Wszystkim”. Niestety, po podwyżkach VAT wielu grupom społecznym żyje się gorzej. Pięknym hasłem, którego nie udało się zrealizować, okazało się też wprowadzenie Polski do strefy euro. Dlatego z okazji dziesięciolecia PO życzę Donaldowi Tuskowi, by jednak postarał się po sobie coś pozostawić. W przeciwnym wypadku przy jego nazwisku w encyklopediach będzie suchy wpis: rządził w latach 2007 – 2011. [i] —not. e.o.[/i] [/ramka]