– W ważnych sprawach dla PO, np. podczas dyskusji o OFE, nie ustępuje – podkreśla Leszek Aleksandrzak z SLD, który często uczestniczy w obradach Konwentu Seniorów.
Pragmatyczny do bólu
Rzeczywiście Schetyna szybko wszedł w nową rolę. Nie zdobył sobie na wstępie, jak śp. Maciej Płażyński, przydomka Przerwa. Często radzi się ekspertów od sejmowego regulaminu.
– Panuje nad salą, ale to żadne zaskoczenie, bo charakter do panowania ma – mówi Stanisław Huskowski, poseł PO z Dolnego Śląska, macierzystego regionu Schetyny.
Jest pragmatyczny aż do bólu. Bardzo elastyczny w podejściu do odwiecznego dylematu: w jakim stopniu być partyjnym marszałkiem, a w jakim marszałkiem wszystkich posłów. Pracuje na dobre kontakty z opozycją. Wyjmuje projekty ustaw opozycyjnych klubów ze sławnej zamrażarki, jaką miał Komorowski. Szefową PJN Joannę Kluzik-Rostkowską traktuje z atencją. To częściowo efekt starej znajomości z czasów Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Ale także pragmatyzm polityczny. Koncesjonowana opozycja, w przyszłości może koalicjant? Warto trochę zainwestować w taki scenariusz.
Można też wykazać się dobrą wolą w stosunku do SLD, a nawet PiS. Podatek bankowy, który proponują obie partie? Proszę bardzo, Schetyna zapala zielone światło dla prac nad ustawą, choć w rządzie ten projekt nie budzi entuzjazmu. A że na razie nic z tego nie wynika? To już inna historia.
Wicemarszałek Stefan Niesiołowski (PO) uważa, że Schetyna jest zbyt przyjazny wobec opozycji. – Chcieli w Sejmie projekcji filmu "Mgła" o katastrofie smoleńskiej, to marszałek się zgodził. Chcieli konferencji zwolenników aborcji, też wydał zgodę – wymienia. – Ale to może dlatego, że chce być marszałkiem całego Sejmu.
Mariusz Błaszczak, szef Klubu PiS, przypomina sytuację z tradycyjną pielgrzymką posłów w Dzień Matki Boskiej Gromnicznej 2 lutego na Jasną Górę. Marszałek wyznaczył na ten dzień głosowania, choć był uprzedzany o wyjazdowych planach części posłów. Po protestach zgodził się przesunąć głosowania. Ale sprawa przedostała się do opinii publicznej.
– To był klasyczny przykład napuszczania jednych na drugich – ocenia Błaszczak. Według niego Schetyna doprowadził do tego, że część opinii publicznej uważała, że za cudze pieniądze posłowie jadą na wycieczkę, a część, że marszałek skrajnie utrudnia im praktyki religijne.
"Zawiozę do domu"
Błaszczak opowiada o tym, jak marszałek wpadł w irytację: – Spytałem, co z ujawnieniem jego billingów w sprawie afery hazardowej, o co występowała posłanka Beata Kempa. Odparł zdenerwowany: "Zawiozę te billingi pani Kempie do domu".
Było to wiele miesięcy temu. – Żadnych billingów mi nie przywiózł. Ani do domu, ani gdziekolwiek indziej – mówi Kempa.
Gdy Schetyna po wyrzuceniu z rządu był szefem Klubu PO, jego głównym zadaniem miało być niedopuszczenie do tego, by afera hazardowa rzeczywiście stała się aferą. To mu się udało.
Krzysztof Janik z SLD uważa, że Schetyna wszystko, co robi, traktuje w kategoriach konieczności budowania swojej pozycji politycznej.
Ludwik Dorn, którego losy na pewnym etapie są niemal bliźniaczo podobne do losów Schetyny (też był wyrzuconym wicepremierem i marszałkiem skonfliktowanym z liderem własnej partii), mówi: – Politycznego żywotu mu nie wróżę.