Nauka ma łatwiej wydawać fundusze

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce zmienić ustawę o zamówieniach publicznych

Publikacja: 14.06.2012 03:34

Uczelnie, jednostki naukowe i badawczo-rozwojowe narzekają, że sztywne regulacje dotyczące systemu wydatkowania funduszy paraliżują ich prace, a czasem prowadzą do absurdów. Resort szkolnictwa zabiega o zmiany w ustawie dotyczącej zamówień publicznych.

– Prowadzimy wstępne rozmowy z szefem Urzędu Zamówień Publicznych, wciąż też napływają do nas postulaty zainteresowanych środowisko odnośnie do zmian. Część z nich popieramy – mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.

Co resort chce zmienić? – Poszerzyć katalog usług, które jednostki badawczo-rozwojowe miałyby możliwość zamawiać w ramach procedur uproszczonych. Jednocześnie zależy nam, by z rygoru ustawy o zamówieniach publicznych wyłączono środki, które uczelnie czy ośrodki naukowe pozyskują od prywatnych donatorów – wyjaśnia Loba.

Jak sytuacja wygląda dzisiaj? Na każdy zakup przekraczający kwotę 14 tys. euro musi zostać ogłoszony przetarg. Tymczasem np. we Francji kwota progowa wynosi 90 tys. euro, w Belgii – 67 tys. euro, ale w przypadku jednostek naukowych podniesiono ją do poziomu 130 tys. euro.

Dziś swoje propozycje zmian przygotowane przez kierownika biura zamówień publicznych UJ przekażą resortowi nauki przedstawiciele środowisk naukowych.

– Najważniejszym postulatem jest podniesienie progu kwoty dla zamówień do  30 tys. euro, a w przypadku ośrodków naukowych do 60 tys. euro. Drugi postulat odnosi się do wyjęcia z katalogu zamówień publicznych zakupów, analiz czy badań naukowych, które nie służą celom komercyjnym, ale są upubliczniane i służą promocji nauki – mówi prof. Jan Środoń z Instytutu Nauk Geologicznych PAN.

Wskazuje na problemy, jakie stworzyły obecne regulacje, chociażby w zakresie zakupu odczynników. – Wcześniej kupowaliśmy na bieżąco to, co było potrzebne. Teraz robimy zapasy jak za komuny, żeby się nie dać zaskoczyć, że czegoś zabraknie. Bo przeprowadzenie kolejnego przetargu oraz realizacja zamówienia trwa tygodniami – twierdzi.

Jego instytut poprzez wyłonionego w drodze przetargu „dostawcę usług" zamawia bilety lotnicze, co sprowadza się do tego, że dostawca zamawia wyszukane w Internecie najtańsze połączenia. Tymczasem nad obsługą zamówień publicznych stuosobowego Instytutu muszą pracować aż trzy osoby. Ich praca kosztuje 300 tys. zł rocz-nie. Do wydania mają 2,5 mln zł.

Niewykluczone, że do nowelizacji ustawy o zamówieniach publicznych dojdzie w drugiej połowie roku.

Uczelnie, jednostki naukowe i badawczo-rozwojowe narzekają, że sztywne regulacje dotyczące systemu wydatkowania funduszy paraliżują ich prace, a czasem prowadzą do absurdów. Resort szkolnictwa zabiega o zmiany w ustawie dotyczącej zamówień publicznych.

– Prowadzimy wstępne rozmowy z szefem Urzędu Zamówień Publicznych, wciąż też napływają do nas postulaty zainteresowanych środowisko odnośnie do zmian. Część z nich popieramy – mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Polityka
Mateusz Morawiecki: Działania Izraela są właściwe
Polityka
PSL ma plan: zaszachować Nawrockiego. Co na to koalicjanci?
Polityka
Rząd Donalda Tuska da drugie życie instytutowi powołanemu przez PiS
Polityka
Szef MSZ o sytuacji Polaków w Izraelu: Błagamy, a i tak jadą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Polityka
Kosztowne błędy członków komisji wyborczych