Decyzja władz PO o usunięciu z porządku obrad Sejmu ustawy o związkach partnerskich oznacza, że nie ma szans na szybką zmianę prawa w tej materii. Konserwatyści w Platformie cieszą się, że uzyskali przewagę nad liberałami. Jednak wczorajszy sukces nie zatrzyma PO w przyjęciu ustawy o in vitro.
– To były złe projekty, miały istotne błędy prawne. Trudno rozpoczynać dyskusję na tak ważny temat, jeśli istnieją tak poważne wątpliwości – tłumaczy decyzje Klubu Parlamentarnego PO jego wiceprzewodnicząca Małgorzata Kidawa-Błońska.
– Władze klubu nie chciały, by Platforma razem z PSL, PiS i SP odrzuciła tę ustawę. To byłby triumf konserwatystów z PO, pozwalałby nam się policzyć. Kierownictwo wolało pod pozorem błędów formalnych poprzeć wniosek PiS i Solidarnej Polski o wyrzucenie związków partnerskich z porządku obrad – mówi „Rz" jeden z konserwatywnych posłów.
Wspólny pomysł Ruchu Palikota i SLD (choć złożony do Sejmu w czterech osobnych projektach) zakładał wprowadzenie do prawa instytucji związków partnerskich (hetero- i homoseksualnych) i przyznania im m.in. przywilejów podatkowych. Zdaniem ekspertów zrównanie praw małżeństw i związków partnerskich naruszałoby artykuł konstytucji mówiący, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, który znajduje się pod szczególną ochroną państwa.
Według naszych rozmówców z PO decyzja władz klubu przesądza nie tylko o losach pomysłu lewicy, lecz w ogóle o szansach na jakąkolwiek ustawę o związkach partnerskich w tej kadencji. – W moim odczuciu nie ma w tym Sejmie klimatu do jej uchwalenia – mówi „Rz" poseł PO Sławomir Neumann.