Budowę term w Lidzbarku Warmińskim, rodzinnym mieście Jacka Protasa, marszałka warmińsko-mazurskiego i szefa PO w regionie, wyśmiał właśnie niemiecki tygodnik „Der Spiegel". Dziennikarze podali tę inwestycję jako przykład marnowania unijnych pieniędzy w Polsce. Urząd Marszałkowski w Olsztynie dał pieniądze bowiem na budowę term w miejscu, w którym nie ma dostatecznie ciepłej wody.
Budowa term w Lidzbarku to jedna z kluczowych inwestycji Regionalnego Programu Operacyjnego (RPO) Warmia–Mazury na lata 2007–2014. Inwestycja pewnie nigdy by nie ruszyła, gdyby nie wybory samorządowe w 2006 r. W Warmińsko-Mazurskiem wygrała je zdecydowanie PO.
Szefem partii w regionie był już wtedy starosta lidzbarski Jacek Protas. Gdy w 2006 r. został też marszałkiem województwa, jedną z pierwszych jego decyzji była zmiana na liście kluczowych programów RPO.
Poprzednicy Protasa (zarząd województwa kierowany przez SLD) zapisali na budowę term w Lidzbarku 20 mln zł. Pieniądze miałyby być wydane na odwierty i poszukiwanie wód geotermalnych. Dopiero gdyby się potwierdziło, że na miejscu są złoża ciepłej wody, starostwo mogłoby otrzymać pieniądze na budowę.
Protas zmienił ten zapis. Na jego wniosek wpisano do RPO 70 mln zł na termy, mimo że urzędnicy nie mieli potwierdzenia, że są tam jakiekolwiek złoża wód geotermalnych.