Styczeń miesiącem Arłukowicza

Na najbliższym posiedzeniu posłowie będą debatowali nad odwołaniem ministra zdrowia. Stanie się to po raz trzeci w jego nieco ponaddwuletniej karierze szefa resortu.

Publikacja: 07.01.2014 04:00

Bartosz Arłukowicz

Bartosz Arłukowicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Od czasu, gdy Bartosz Arłukowicz pojawił się w rządzie, debaty nad jego odwołaniem odbywają się regularnie na początku nowego roku. I za każdym razem prowokuje je Prawo i Sprawiedliwość.

W styczniu 2012 r., a więc zaledwie kilka tygodni po otrzymaniu nominacji, opozycja próbowała odwołać Arłukowicza za fatalne wdrożenie nowej ustawy o refundacji leków. Lekarze odmawiali wówczas wypisywania recept na leki refundowane, bo nowe przepisy obciążały ich materialnie za błędne wystawienie recepty.

Premier osobiście bronił wtedy ministra. Oskarżył m.in. opozycję o podgrzewanie atmosfery, żeby pacjenci poczuli się zagrożeni.

Kiedy pod koniec 2012 r. Centrum Zdrowia Dziecka przestało przyjmować małych pacjentów na niektóre oddziały, bo NFZ zalegał z płatnościami za nadwykonania, sprawa dymisji Arłukowicza wróciła. Debata odbyła się w styczniu 2013 r. Tym razem minister bronił się sam. Również mówił o straszeniu pacjentów. Zapewniał, że wszystko w służbie zdrowia działa dobrze, a wniosek o jego odwołanie jest „czystą grą polityczną". Mówił też, że do skrócenia kolejek wystarczą dwie rzeczy – lepszy sposób szkolenia lekarzy i system informatyczny, który będzie zarządzał ochroną zdrowia.

– eWUŚ jest pierwszym krokiem w informatyzacji służby zdrowia – zapewniał.

Kolejki wciąż się wydłużały (o 40 proc. w ciągu roku) i to było powodem złożenia przez PiS trzeciego wniosku o dymisję Arłukowicza.

Prawo i Sprawiedliwość zarzuca mu m.in.: brak działań w sprawie likwidacji centrali NFZ (minister zapewniał, że zostanie ona zlikwidowana podczas ubiegłorocznej debaty nad jego odwołaniem), konflikt między Ministerstwem Zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia, brak działań wobec malejącej liczby lekarzy i próbę przerzucenia na nich odpowiedzialności za złe funkcjonowanie służby zdrowia.

Partia Jarosława Kaczyńskiego uważa też, że dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, nad którymi pracuje rząd, doprowadzą do podziału na pacjentów bogatych z dostępem do świadczeń i biednych, dla których kolejka do lekarza jeszcze bardziej się wydłuży.

Prawdopodobieństwo odwołania Arłukowicza mimo jednomyślnego stanowiska całej opozycji jest jednak tak samo niewielkie jak w poprzednich latach.

Były minister zdrowia Bolesław Piecha z PiS nie jest jednak tym skonsternowany.

– Kropla drąży skałę – mówi. – Wniosek o wotum nieufności to sygnał, że w ochronie zdrowia coś nie gra, dlatego będziemy go ponawiać tak często, jak to możliwe.

Zdaniem Piechy Arłukowicz prędzej czy później zostanie odwołany, bo jest szkodnikiem.

– Przez dwa lata nie zrobił nic na rzecz służby zdrowia i już nie zrobi, bo jest wypalony – mówi Piecha. – Szkoda, że premier nie wymienił ministra zdrowia przy okazji ubiegłorocznej rekonstrukcji rządu, bo jeżeli chodzi o dokonania Arłukowicza, to one są mizerne lub żadne.

Prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach, nie dziwi się opozycji, że ponownie żąda dymisji Arłukowicza.

– Minister zdrowia jest dzisiaj najsłabszym punktem rządu Tuska, a więc atakowanie go jest działaniem słusznym z punktu widzenia strategii politycznej – mówi politolog. – Poza tym służba zdrowia rzeczywiście jest w zapaści, co dla Tuska, który wyruszył w Polskę na spotkania z wyborcami, jest na pewno sytuacją niekomfortową.

Według politologa Arłukowicz obroni swoje stanowisko, ale tylko po to, by wiosną, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, je stracić.

Od czasu, gdy Bartosz Arłukowicz pojawił się w rządzie, debaty nad jego odwołaniem odbywają się regularnie na początku nowego roku. I za każdym razem prowokuje je Prawo i Sprawiedliwość.

W styczniu 2012 r., a więc zaledwie kilka tygodni po otrzymaniu nominacji, opozycja próbowała odwołać Arłukowicza za fatalne wdrożenie nowej ustawy o refundacji leków. Lekarze odmawiali wówczas wypisywania recept na leki refundowane, bo nowe przepisy obciążały ich materialnie za błędne wystawienie recepty.

Pozostało 85% artykułu
Polityka
Magdalena Biejat kandydatką Lewicy. „Dziewczyna z sąsiedztwa”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni