Dzieci zagłosują w stolicy

Warszawski ratusz pozwoli niepełnoletnim wybierać, na co pójdzie część wydatków miasta.

Publikacja: 20.01.2014 04:00

Dzieci zagłosują w stolicy

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Od dziś mieszkańcy Warszawy mogą zgłaszać propozycje, które miałyby być zrealizowane ze środków tzw. budżetu partycypacyjnego. To wydzielona z miejskiego budżetu część pieniędzy przekazana do dyspozycji mieszkańców. Do podziału w 18 dzielnicach jest w sumie 25 mln zł.

Po co się było śmiać?

– Pomysły na ich wykorzystanie mogą zgłaszać nie tylko osoby pełnoletnie, ale też młodsze, byle za zgodą opiekuna prawnego – mówi Agnieszka Kłąb, rzecznik stołecznego ratusza.

Sensacją jest, że władze stolicy nie tylko zgadzają się na to, żeby nieletni zgłaszali swoje pomysły, ale także dają im prawo głosu. Limitu wieku przy głosowaniu, do którego dojdzie latem, nie ma.

– Chcemy zaangażować na poważnie w życie miasta młodych ludzi i pokazać im, że można rozmawiać i wspólnie dochodzić do fajnych rozwiązań – tłumaczy Agnieszka Kłąb. Jak czytamy w regulaminie przeprowadzania budżetu partycypacyjnego w stolicy, gdy głosuje nieletni, do jego formularza musi być dołączona zgoda opiekuna prawnego.

Wprowadzenie tego rozwiązania powoduje w praktyce, że ci, którzy mają dzieci, zyskują dodatkowe głosy. Dzięki temu rośnie szansa, że zwyciężą projekty korzystne dla rodzin.

– Jestem zwolenniczką głosowania rodzinnego. Miasta się starzeją, bo młodzi ludzie z dziećmi coraz chętniej wyprowadzają się poza ich granice. Jeśli miejscy włodarze pokażą rodzinom, że starają się przestrzeń miejską kształtować pod nich, to da im w ten sposób sygnał, że mogą się w niej czuć bezpiecznie – mówi prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego.

Pod koniec ubiegłego roku wraz z Polską Razem Jarosława Gowina publicznie zaproponowała podobne rozwiązanie. Zgodnie z nim we wszelkiego rodzaju wyborach rodzice dysponowaliby głosami swoich dzieci. W wielu środowiskach pomysł przyjęto kpinami.

Teraz prof. Iglicka triumfuje. – Nie rozumiem, po co było się wtedy tak śmiać – pyta.

Pomysł dopuszczenia do głosu młodych nie do końca natomiast podoba się opozycji. Jak zauważa Maciej Wąsik, szef PiS w Radzie Warszawy, budżet partycypacyjny to ciekawa forma dzielenia pieniędzy, a młodzi ludzie często mają lepsze pomysły niż dorośli, ale to nie są osoby, które powinny mieć wpływ na wydawanie pieniędzy publicznych, bo nie są jeszcze dojrzałe.

– Choć nie można ich głosu lekceważyć – zastrzega Wąsik.

PO patrzy na młodych

Zdaniem politologa Rafała Chwedoruka przyznanie prawa głosu dzieciom wynika z troski nie o warszawskie rodziny, ale raczej o wyborców. – Wyborcy Platformy (a to jej prezydent rządzi w Warszawie) są z reguły młodsi niż ci z innych partii. Problem w tym, że w ostatnich latach Tusk zaliczył wiele porażek związanych z młodymi. To np. sprawa ACTA czy starcia z kibicami – przypomina politolog. – Ci ludzie wcale nie muszą chcieć oddawać swoich głosów na PO i dlatego politycy tego ugrupowania chcą ich znów do siebie przekonać.

Warszawska Platforma ma się czego bać, biorąc pod uwagę, że kilka tygodniu temu przeciwnikom politycznym udało się przeprowadzić w stolicy referendum, w którym o mały włos nie odwołano prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodniczącej PO.

Dzieciaki mają ?świetne pomysły

Wiele innych miast, choć nie daje głosu dzieciom na taką skalę jak Warszawa, wyprzedziło stolicę z budżetem partycypacyjnym. Jego stosowanie jest dziś w modzie – ma go już ponad 50 miejscowości.

Jedną z pierwszych był Sopot. Od czterech lat mieszkańcy sami dzielą ok. 1 proc. budżetu, czyli ok. 4 mln zł. Do tej pory w sprawie ich podziału wypowiadać się mogli tylko dorośli. Teraz także i 16-latki. – Zależało nam na tym, by mogli brać udział w kształtowaniu tego, co się dzieje w mieście – tłumaczy Magdalena Czarzyńska- Jachim, rzecznik Sopotu.

W tym roku do grupy miast umożliwiających współdecydowanie obywateli o miejskich inwestycjach dołączyła m.in. Łódź. Do wyboru jest 47 projektów. Mogły je zgłaszać i wybierać osoby w wieku od 16 lat.

– Budżet partycypacyjny to nie wybory konstytucyjne. Poza tym dzieciaki mają świetne pomysły. Jeden z nich, darmowe Wi-Fi w mieście, będzie teraz realizowany ?– tłumaczy Marcin Masłowski, rzecznik łódzkiego ratusza.

Jego zdaniem to głównie młodzi ludzie wzięli udział w wyborze, które pomysły powinny zostać zrealizowane. – Aż 90 proc. głosów oddano przez Internet, tylko 10 proc. w sposób tradycyjny. Nie podejrzewam, by to starsi mieszkańcy, jak moja babcia, korzystali z sieci – tłumaczy Masłowski.

Od dziś mieszkańcy Warszawy mogą zgłaszać propozycje, które miałyby być zrealizowane ze środków tzw. budżetu partycypacyjnego. To wydzielona z miejskiego budżetu część pieniędzy przekazana do dyspozycji mieszkańców. Do podziału w 18 dzielnicach jest w sumie 25 mln zł.

Po co się było śmiać?

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium