Resorty gospodarcze pozostały w zasadzie w niezmienionej obsadzie z wyjątkiem Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. Co to oznacza dla polityki gospodarczej?
– Ewidentnym celem tego rządu jest przygotowanie się do wyborów, w takim czasie nie robi się żadnych reform – mówi Krzysztof Rybiński, rektor Uczelni Vistula, b. wiceprezes NBP. – W kolejnych miesiącach zobaczymy więc tę samą politykę gospodarczą, która słabo odpowiada na wyzwania. Rząd nie widzi katastrofy na wielu frontach, np. zapaści w innowacjach, destrukcyjnego dla przedsiębiorczości fiskalizmu. Więcej, nie chce nawet podjąć dyskusji na ten temat.
– Jeśli ministrowie, którzy zostali, nie przeprowadzili dotychczas bardziej radykalnych zmian, to rok przed wyborami także ich nie podejmą – komentuje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC. – Nie oznacza to, że nie można w tym czasie wykonać wiele potrzebnej i pożytecznej pracy.
Dla ministra finansów Mateusza Szczurka ta mrówcza praca to przede wszystkim pilnowanie budżetu i finansów państwa w przyszłym roku.
– Projekt ustawy budżetowej jest już praktycznie gotowy, ale pojawiają się nowe problemy – uważa Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Przemysł i budownictwo dołują, gospodarka spowalnia. Trzeba być bardzo uważnym i reagować na zmieniające się otoczenie budżetu. Minister Szczurek jako doświadczony makroekonomista, jak mniemam, zdaje sobie sprawę z tych zagrożeń.