Skarga partii Janusza Piechocińskiego na decyzję Państwowej Komisji Wyborczej, która zakwestionowała sprawozdanie finansowe partii za 2013 rok, została uwzględniona. Decyzja Sądu Najwyższego oznacza, że PSL nie straci subwencji z budżetu państwa. W tym wypadku byłoby to 4,8 mln złotych. PKW musi teraz sprawozdanie ludowców przyjąć i co kwartał pieniądze popłyną na ich konta.
To znakomita wiadomość dla partii Janusza Piechocińskiego. Piotr Zgorzelski, przewodniczący głównej komisji rewizyjnej Stronnictwa, nie kryje satysfakcji z werdyktu Sądu Najwyższego.
– To orzeczenie jest merytoryczne, a przede wszystkim zdroworozsądkowe – mówi. – PKW, odrzucając nasze sprawozdanie, postąpiła naprawdę niesprawiedliwie, bo to my wykryliśmy tę sprawę i zgłosiliśmy do Państwowej Komisji Wyborczej, a więc postąpiliśmy ponadstandardowo.
Zgorzelski dodaje też zgryźliwie, że PKW, która była pryncypialna wobec PSL, nie trzymała się tak ściśle zasad podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych.
– Przez to naraziła naszą demokrację na wstrząsy – podkreśla.
Winny całego zamieszania z finansami był prezes powiatowego PSL w Sandomierzu Stanisław Masternak. Założył on dodatkowe konto, na które przelewał składki i darowizny, a nie powinien tego robić. Masternak został wykluczony z partii przez wojewódzki sąd partyjny. Możliwe jednak, że teraz wróci do PSL.
– Złożył odwołanie do krajowego sądu koleżeńskiego i zbiera podpisy poparcia pod wnioskiem o przywrócenie w szeregi partii, bo czuje się niewinny – mówi Zgorzelski.
Przepadek tegorocznej subwencji z budżetu państwa postawiłby partię Piechocińskiego w bardzo trudnej sytuacji. Nie byłoby z czego sfinansować dwóch kampanii. Chociaż PSL i tak nie zamierza szastać pieniędzmi. Na przykład na kampanię prezydencką Adama Jarubasa Stronnictwo – według naszych informacji – zamierza przeznaczyć z centralnej kasy zaledwie 500 tys. złotych, a resztę Jarubas musi zebrać z dobrowolnych wpłat.
– Mam nadzieję, że teraz tych pieniędzy będzie trochę więcej, choć nastawiamy się na skromną kampanię – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą" kandydat na prezydenta.
Wszystko dlatego, że partia spłaca dług wobec Skarbu Państwa z 2001 roku (wyniósł 21 mln zł) i ciągle jest winna ok. 9 mln zł.