„Pobudka 2015" – tak nazwał swój apel przewodniczący Alternatywy dla Niemiec, partii niemieckich eurosceptyków. Nie jest skierowany ani przeciwko nowemu planowi pomocy dla Grecji, ani zacieśnianiu więzi pomiędzy państwami UE.
Dotyczy samej partii, której część ciągnie w kierunku prawicowym, odcinając się od swych korzeni i zbliżając do populistycznego antyislamskiego i narodowego ruchu Pegida, jak i ekstremalnej prawicy z NPD. Dla tej części w Niemczech jest za dużo imigrantów, za wiele meczetów i zbyt duża dostępność aborcji.
Tymczasem kierownictwo AfD z przewodniczącym i założycielem ugrupowania Berndem Luckem na czele usiłuje zachować dawny profil partii, koncentrując się głównie na wykazaniu szkodliwości funkcjonowania Niemiec w strefie euro i udowadniając, że zabójczy okaże się program ratowania zagrożonych państw, zwłaszcza Grecji.
Jako że kanclerz Angela Merkel przekonywała, że jest to polityka „bez alternatywy", partia nazwała się Alternatywa dla Niemiec. Miałaby polegać na powrocie UE do walut narodowych oraz ścisłego przestrzegania traktatu z Maastricht wykluczającego przejęcie przez państwa członkowskie długów krajów zagrożonych bankructwem. Apel „Pobudka 2015" jest ostatnim wezwaniem dla członków partii do opamiętania się i zwarcia szeregów.
– Obawiam się, że do tego nie dojdzie. Prawicowo-radykalni rozłamowcy wywodzący się ze wschodnich Niemiec są zbyt silni i zdecydowani iść we własnym kierunku – tłumaczy „Rz" prof. Dirk Meyer, członek rady ekspertów AfD. Jego zdaniem obywatele RFN zostali uśpieni ostatnimi sukcesami gospodarczymi i w warunkach niskiego bezrobocia oraz braku zauważalnej inflacji przestali się interesować niebezpieczeństwem, jakie grozi Niemcom ze strony Grecji i związanym z projektem wspólnej waluty.
Teoretycznie rzecz biorąc, w obecnej sytuacji Grecji oraz kłopotach, jakie niesie dla UE postawa Wielkiej Brytanii, AfD powinna przeżywać złoty okres. W pewnym sensie tak jest, gdyż całkiem niedawno zdołała wedrzeć się do kolejnego parlamentu krajowego, tym razem Bremy. Ma już swych przedstawicieli w pięciu takich parlamentach.
Założona dwa lata temu notuje praktycznie sukces za sukcesem. Uplasowała siedmiu posłów w Parlamencie Europejskim. Nie udało jej się jedynie wedrzeć do Bundestagu jesienią 2013 roku. Ale z wynikiem 4,7 proc. głosów była blisko przekroczenia progu wyborczego.