Poseł na drodze to nie święta krowa

Sejm w końcu przyjmie długo odkładany projekt. Parlamentarzysta ma płacić mandaty, jak każdy obywatel.

Aktualizacja: 28.05.2015 14:16 Publikacja: 27.05.2015 21:00

Poseł na drodze to nie święta krowa

Foto: Fotorzepa/ Sławomir Mielnik

W sprawie projektu zbiorą się 10 czerwca dwie sejmowe komisje: Sprawiedliwości oraz Regulaminowa i Spraw Poselskich. – Planujemy zakończyć prace nad projektem, który następnie marszałek skieruje pod obrady Sejmu – mówi szef tej drugiej komisji Maciej Mroczek z Ruchu Palikota.

Oznacza to, że już w czasie wakacyjnych wyjazdów politycy solidarnie z innymi obywatelami mieliby zacząć płacić za wykroczenia drogowe. Do niedawna się wydawało, że szybko to nie nastąpi. Prace nad projektem bowiem wyjątkowo się przedłużały.

Zaczęło się na początku 2013 r. Platforma Obywatelska przedstawiła wtedy plan zwiększenia liczby fotoradarów, wywołując wściekłość opozycji i niektórych mediów. Tabloidy zaczęły publikować zdjęcia polityków PO łamiących przepisy – przykładowo ówczesnego premiera Donalda Tuska, który z prędkością 90 km/godz. gnał przez Trójmiasto.

W odpowiedzi ówczesna marszałek Ewa Kopacz zapowiedziała projekt umożliwiający płacenie przez polityków mandatów. Co przewidywał? Dziś, gdy policja zatrzyma na drodze posła, nie może go ukarać. Przesyła informację do Komendy Głównej, a ta do prokuratora generalnego. Następnie do Sejmu trafia wniosek o uchylenie immunitetu. Poseł może zrzec się go sam albo poddać wniosek pod głosowanie. Dopiero wtedy może zapłacić mandat.

Kopacz chciała, by posłowie mogli przyjmować mandaty. Gdyby odmówili, wszczynana byłaby obecna procedura.

Mandaty mogliby też zacząć płacić przedstawiciele innych grup objętych immunitetem, m.in. senatorowie, rzecznik praw dziecka, prezes IPN i prokuratorzy. Zmiany nie dotyczyłyby sędziów, bo ich immunitet inaczej zapisany jest w konstytucji.

Projekt wpłynął do Sejmu w lutym 2013 r. Jednak prace skończyły się równie szybko, jak się zaczęły. W 2014 r. interweniowała w tej sprawie w komisji regulaminowej Ewa Kopacz. Zdaniem „Faktu" zniecierpliwiony odkładaniem projektu ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz wpadł nawet na pomysł, by posłom piratom drogowym rekwirować auta.

Dlaczego projekt utknął? Posłowie komisji regulaminowej nieoficjalnie mówią o wątpliwościach opozycji. Miała się obawiać, że przepisy będzie przeciw nim wykorzystywać władza.

Projekt ostro skrytykowała też Krajowa Rada Prokuratury. Jej zdaniem immunitet prokuratorów ma innych charakter niż np. posła. Chodzi m.in. o to, że śledczy prowadzą także postępowania przeciw policji. Karanie ich mandatami przez policjantów dałoby ewentualną możliwość nacisku na tok takich spraw.

Pozytywną opinię wystawił za to rząd, a prace przyśpieszyły w marcu tego roku. Zdaniem wiceszefa komisji regulaminowej Jerzego Budnika z PO, jego przyjęcie przez Sejm jest przesądzone. – Nie ma sensu angażować aparatu państwa, by wyegzekwować mandat drogowy. Przed nową kampanią wyborczą nikt się nie ośmieli zablokować tych rozwiązań – tłumaczy.

I rzeczywiście, poparcie dla projektu zadeklarowali posłowie PiS, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita". Podczas pracy w komisjach wątpliwości zgłaszał tylko Romuald Ajchler z SLD. Mówił, że przepisami trzeba objąć wszystkie grupy, także sędziów, bo konstytucja tego jednoznacznie nie zabrania.

Zdaniem Jerzego Budnika zachętą do przyjęcia przepisów jest też to, że paradoksalnie są dla posłów korzystne.

Powód? W zdecydowanej większości obecnie i tak płacą mandaty, zrzekając się immunitetu po piśmie od prokuratora generalnego. – Dzieje się to przy otwartej kurtynie, a informacja trafia na stronę internetową Sejmu. Posłów z wykroczeń rozliczają media, szczególnie lokalne. Gdyby mogli zapłacić od razu, nie dowiedzieliby się o tym dziennikarze – wyjaśnia Budnik.

Dlatego tajemnicą poliszynela jest to, że wielu posłów, choć jest to niezgodne z prawem, i tak już płaci mandaty.

– Dochodzą do mnie takie głosy – potwierdza Maciej Mroczek. – Dotyczy to mało znanych posłów. Przyjmują mandat i odjeżdżają, nie przyznając się, kim są. Tym samym mają problem z głowy – wyjaśnia polityk.

Piraci z wiejskiej

W styczniu było głośno o stracie immunitetu przez Andrzeja Piątaka, wybranego z listy Ruchu Palikota, a obecnie niezrzeszonego. Policja złapała go za kierownicą, choć stracił prawo jazdy. Największym piratem z Wiejskiej i tak jest Wojciech Penkalski, też były poseł Ruchu. Złamał w tej kadencji przepisy kilkanaście razy, choć zasiada w Parlamentarnym Zespole ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Tylko w 2014 r. prokurator generalny ok. 50 razy występował o uchylenie immunitetu posłów i senatorów.

Polityka
Adrian Zandberg podsumował rok rządu Donalda Tuska. Wskazał „podstawowy grzech”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Młodzi ludzie stawiają na Konfederację, jest też wielu niezdecydowanych
Polityka
Co z ustawą o związkach partnerskich? „Największy projekt, który wyjdzie z rządu”
Polityka
Zielone światło UE dla zapory na granicy polsko-białoruskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona