Trump spełnia wieloletnie marzenie Netanjahu

W nocy z soboty na niedzielę Iran doznał historycznej klęski, zarówno militarnej, jak i politycznej. Od dawna wisiała ona w powietrzu. Jednak wojna na Bliskim Wschodzie na tym się nie kończy.

Publikacja: 22.06.2025 20:16

Donald Trump podjął decyzję o uderzeniu na Iran w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego

Donald Trump podjął decyzję o uderzeniu na Iran w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sobotę wieczorem

Foto: WHITE HOUSE / AFP

Zapowiedź zmasowanego ataku sił USA pojawiła się wraz z informacjami, że amerykańskie bombowce strategiczne Stealth B-2 wyleciały w sobotę z baz w USA, udając się na wyspę Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. Był to kamuflaż. Druga armada skierowała się bezpośrednio na Bliski Wschód, aby wykonać planowane od tygodni zadanie zbombardowania irańskich instalacji nuklearnych. Stanowiły zagrożenie nie tylko dla Izraela, którego premier Beniamin Netanjahu od kilkunastu lat groził atakiem na irańskie instalacje, czyniąc nadludzkie wysiłki, aby uzyskać wsparcie USA. Nadal nie wiadomo jednak do końca, czy zapoczątkowana dziesięć dni temu przez Izrael wojna z Iranem została w szczegółach uzgodniona z Białym Domem.

Zapowiedzi Trumpa sprzed kilku dni o dwutygodniowym ultimatum dla Iranu traktowano w Izraelu początkowo z pewnym zaskoczeniem oraz nieufnością, licząc na szybkie włącznie się USA do wojny. Sprawę komplikowała jeszcze deklarowana przez Trumpa gotowość do rozmów z Iranem na temat losów programu nuklearnego. 

Czytaj więcej

Atak USA na Iran. Co się stanie, jeśli Iran zamknie Cieśninę Ormuz?

– Najważniejsze, że Trump zdecydował się w końcu do przystąpienia do wojny. Skoordynowane działania przyniosły sukces, co jednak nie oznacza końca wojny. Iran dysponuje nadal rakietami balistycznymi i Izrael nie zaprzestanie ataków na Iran, do chwili gdy Amerykanie uznają, że już wystarczy i czas być może na rozmowy pokojowe – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Efraim Inbar, szef prawicowego think tanku Jerusalem Institute for Strategic Studies (JISS). Podkreśla, że wprawdzie Iran został mocno osłabiony i nastąpiło tym samym znaczne przesunięcie sił na Bliskim Wschodzie, co jednak nie znaczy, że Izrael może spać spokojnie. 

Jak wyjaśnił prezydent Trump, podziemne instalacje irańskie zostały zaatakowane przy pomocy kilkunastotonowych bomb zdolnych do penetracji umocnień i bunkrów w Natanz, Isfahanie i Fordo, gdzie pracowano nad wzbogaceniem uranu. Dwie pierwsze lokalizacje zaatakowane zostały także rakietami Tomahawk z amerykańskich okrętów podwodnych. Atak został skoordynowany z działaniami sił izraelskich. 

Nie wiadomo, na ile został zniszczony ośrodek wzbogacania uranu w Fordo 

– Pełen ładunek bomb zrzucono na Fordo – napisał Trump na Truth Social, odnosząc się do trudnego do zniszczenia podziemnego miejsca, które uchodzi za najważniejszą część programu nuklearnego Republiki Islamskiej. Jak podaje Fox News, na umocnienia w tym miejscu spadło sześć bomb GBU-57 zdolnych do penetracji na głębokość 61 m pod ziemią. – Fordo nie istnieje – powiedział prezydent w wystąpieniu telewizyjnym w sobotę późnym wieczorem czasu waszyngtońskiego. Przyznał jednak, że „zostało jeszcze wiele celów”. Zanim na ekranach pojawił się Trump z oświadczeniem o pełnym sukcesie amerykańskiej operacji, premier Netanjahu podziękował mu za odważną, historyczną decyzję. 

Premier Benjamin Netanjahu od kilkunastu lat groził uderzeniem w instalacje atomowe Iranu. Namawiał do tego Amerykę

 Tymczasem w irańskiej telewizji zaprezentowano mapę Bliskiego Wschodu z oznaczonymi bazami USA. To w związku z wcześniejszymi groźbami najwyższego przywódcy ajatollaha Alego Chameneia o zaatakowaniu tych celów w ramach odwetu. – Wy zaczęliście, ale my skończymy – brzmiał telewizyjny komentarz. Towarzyszyły temu zapewnienia, że ośrodek nuklearny Fordo doznał jedynie niewielkich uszkodzeń. Nie wiadomo, jak jest naprawdę. 

Pierwszą reakcją Tehanu było wysłanie w niedzielę serii rakiet na Izrael. Wprowadzono tam zakaz wszelkich zgromadzeń w całym kraju, zamknięto szkoły i instytucje publiczne. Nieco wcześniej szef izraelskiego sztabu gen. Eyal Zamir poinformował, że na początku wojny Teheran dysponował 2,5 tys. rakiet mogących dosięgnąć Izrael. Do niedzieli wystrzelił ich zaledwie 470.

W tej sytuacji prezydent Trump ogłosił, że właśnie teraz powstała szansa na pokój. Wszelkie rozmowy wyklucza szef irańskiej dyplomacji. Jednak z Paryża, Londynu i Berlina płyną pod adresem Teheranu wezwania do rozpoczęcia rozmów pokojowych. 

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela

– Takiego rozwoju sytuacji nie można całkowicie wykluczyć przy założeniu, że Iran zaakceptuje warunki USA i tym samym Izraela przy jednoczesnym znalezieniu formuły pozwalającej reżimowi w Teheranie na zachowanie twarzy lub nawet pozory wyjścia z obecnej sytuacji z tarczą – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Ilter Turan, były wykładowca na uniwersytecie Bilgi w Stambule. Przewiduje, że wojna będzie przez jakiś czas trwała nadal. Teheran nie może liczyć na żadną pomoc, także Rosji, poza deklaracjami dyplomatycznymi. 

Niewielkie są szanse na zmianę reżimu w Iranie. A także podjęcie przez Teheran rozmów pokojowych

Wątpliwą nadzieję dać mogą zapewnienia irańskich oficjeli o ukryciu przez Iran pewnej ilości wzbogaconego uranu, który mógłby zostać wykorzystany w przeszłości do celów militarnych. Biorąc pod uwagę skuteczność działania izraelskiego wywiadu na terenie Iranu, można przypuszczać, że zapas uranu stać się może wkrótce celem ataku. 

Zdaniem ekspertów po druzgocącej porażce Iran może dojść do wniosku, że jedynym sposobem na uniknięcie kolejnego upokorzenia może być postawienie wszystkiego na uzyskanie broni nuklearnej. Zadanie nie na teraz, ale na lata, w dodatku w sprzyjających warunkach. 

Czytaj więcej

Jak wyglądają zniszczenia po ataku USA na Iran? Są zdjęcia satelitarne

Tym bardziej że jak zapewnia „Rzeczpospolitą” sir Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Teheranie, o żadnym pokoju w obecnej sytuacji nie może być mowy. – To tak jakby Wielka Brytania rozpoczęła negocjacje z Hitlerem po Dunkierce – mówi. Jest jednak możliwe, że Iran powstrzyma się jakiś czas z odwetem pod adresem USA. Ma sporo opcji w postaci ataków na amerykańskie statki i okręty na Morzu Czerwonym, może też zaatakować bazy USA czy placówki na całym świecie. W jego opinii nie ma co liczyć na zmianę władzy w Iranie. Nawet gdyby 86-letni najwyższy przywódca ajatollah Chamenei zdecydował się na wycofanie z życia politycznego, o czym mówi się w Iranie od dawna. – W systemie władzy w Iranie nie doprowadziłoby to do zmiany kursu irańskiej polityki – przekonuje Dalton. 

Zapowiedź zmasowanego ataku sił USA pojawiła się wraz z informacjami, że amerykańskie bombowce strategiczne Stealth B-2 wyleciały w sobotę z baz w USA, udając się na wyspę Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. Był to kamuflaż. Druga armada skierowała się bezpośrednio na Bliski Wschód, aby wykonać planowane od tygodni zadanie zbombardowania irańskich instalacji nuklearnych. Stanowiły zagrożenie nie tylko dla Izraela, którego premier Beniamin Netanjahu od kilkunastu lat groził atakiem na irańskie instalacje, czyniąc nadludzkie wysiłki, aby uzyskać wsparcie USA. Nadal nie wiadomo jednak do końca, czy zapoczątkowana dziesięć dni temu przez Izrael wojna z Iranem została w szczegółach uzgodniona z Białym Domem.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1215
Konflikty zbrojne
Doradcy Chameneia: USA muszą spodziewać się konsekwencji. Nie tolerujemy zniewagi
Konflikty zbrojne
Jak wyglądają zniszczenia po ataku USA na Iran? Są zdjęcia satelitarne
Konflikty zbrojne
Gen. Polko o ataku na Iran. „Trump obwieścił sukces nie wiedząc, co jest skutkiem uderzeń”
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Konflikty zbrojne
Iran: Parlament zatwierdził zamknięcie Cieśniny Ormuz