Premier Ewa Kopacz oficjalnie poinformowała, że nie podpisze sprawozdania za 2014 rok Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta. To pokłosie wycieku akt z postępowania w sprawie afery podsłuchowej i sejmowego wystąpienie Seremeta, który zrzucał ze śledczych odpowiedzialność za te wydarzenia. To otwiera drogę do odwołania prokuratora generalnego przed upływem jego kadencji.
- Od dwóch dni opinia publiczna żyje sprawą nielegalnych podsłuchów. Ma ona negatywny wpływ na funkcje państwa - wyjaśniała powody swojej decyzji Kopacz.
- Premier Ewa Kopacz skieruje do Sejmu wniosek o odwołanie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Premier, mówiąc, że nie przyjmuje sprawozdania prokuratora generalnego, miała na myśli, że najpierw nie przyjmuje tego sprawozdania, a następnie do Sejmu wystosuje wniosek o jego odwołanie - tłumaczyła rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", Kopacz podjęła decyzję o odrzuceniu sprawozdania Seremeta bez opinii ministra sprawiedliwości Borysa Budki. - Na chwilę obecną pani premier zapowiedziała decyzję o nieprzyjęciu sprawozdania. Formalnie będzie podjęta po przedstawieniu stanowiska ministerstwa sprawiedliwości - przyznaje "Rzeczpospolitej" Budka.
Z naszych ustaleń wynika też, że taka opinia nie została jeszcze przygotowana. - Przedstawimy ją najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu - zapewnia nas minister sprawiedliwości. - Ale pani premier może podejmować takie decyzje w ogóle bez opinii i nie musi się nią sugerować - zastrzega Budka.