„Powinniśmy się solidaryzować z szyitami, walczyć razem z nimi przeciwko naszym wspólnym wrogom – islamistami w Syrii, Iraku, Jemenie, Bahrajnie. Proamerykański reżim saudyjski powinien zostać zniszczony" – napisał na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych prof. Aleksander Dugin, jeden z głównych propagandystów idei odrodzenia imperialnej potęgi Rosji. „Rosyjsko-szyicki sojusz to nie tylko geopolityka, jest to głębokie pokrewieństwo o charakterze religijnym" – twierdzi.
W ten sposób były dziekan Wydziału Socjologii najważniejszego rosyjskiego Uniwersytetu im. Łomonosowa zareagował na egzekucję szyickiego duchownego Nimra an-Nimra w Arabii Saudyjskiej. Wiele wskazuje na to, że słowa jednego z najbardziej ekscentrycznych rosyjskich naukowców w duże mierze odzwierciedlają kierunek polityki zagranicznej Rosji na Bliskim Wschodzie.
Po egzekucji An-Nimra i ataku tłumu Irańczyków na saudyjską placówkę w Teheranie napięcie pomiędzy sunnitami (około 85 proc. muzułmanów) i szyitami sięgnęło zenitu. Arabia Saudyjska zerwała stosunki z Iranem, po jej stronie stanęły inne rządzone przez sunnitów kraje: Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt, Sudan, Bahrajn.
Rosyjskie MSZ wystąpiło z propozycją pośredniczenia w uregulowaniu tego konfliktu. Wiele wskazuje na to, że żadna ze stron nie potraktowała tego poważnie. Rozpoczynając operację w Syrii, Moskwa stanęła po stronie prezydenta Asada, który jest alawitą (odłam szyityzmu), i współpracuje tam z Iranem. Arabia Saudyjska wspólnie z innymi sunnickimi krajami utworzyła własną koalicję antyterrorystyczną, która ma wyraźnie antyszyicki wydźwięk.
– Muzułmański sunnicki świat traktuje działania Rosji jako wsparcie dla szyitów przeciwko sunnitom. Mam jednak wątpliwości, czy Władimir Putin wie, czym się różnią sunnici od szyitów, i czy dla niego jest to w ogóle istotne. Od czasów radzieckich dla Rosji liczą się wyłącznie interesy geopolityczne, które nie mają nic wspólnego z religią – mówi „Rz" Aleksiej Małaszenko, specjalista ds. islamu z moskiewskiego Centrum Carnegie. Wyznanie religijne sojuszników Rosji na Bliskim Wschodzie nie miałoby najmniejszego znaczenia, gdyby nie 20 mln rosyjskich muzułmanów, wśród których zdecydowaną większość stanowią sunnici.