Partia Pracy dowiedziała się o ataku od funkcjonariuszy PST (Policyjna Służba Bezpieczeństwa). Lider partii, Jonas Gahr Store potwierdził, że systemy komunikacji elektronicznej partii mogły być infiltrowane.
- Mogę potwierdzić, że zostaliśmy poinformowani przez PST, że klub parlamentarny mógł paść ofiarą cyfrowego ataku ze strony osób, które są powiązane z obcym wywiadem - powiedziała rzeczniczka Store'a Camilla Ryste.
Według dziennika "Dagbladet" za atak miała być odpowiedzialna ta sama grupa, która włamała się na serwery amerykańskiej Partii Demokratycznej.
Do ataków miało dojść jesienią. Posłowie Partii Pracy otrzymali od władz ugrupowania ostrzeżenie, by zachować ostrożność przy przekazywaniu sobie informacji za pośrednictwem e-maili bądź SMS-ów. "Weźcie pod uwagę, że materiały te mogą się zagubić i może stać się to samo, co stało się z e-mailami Demokratów w Stanach Zjednoczonych" - czytamy w komunikacie wysłanym posłom partii. W informacji tej nie ma jednoznacznego wskazania Rosji, jako źródła potencjalnego zagrożenia.
Jeszcze przed ujawnieniem tej informacji stojący na czele PST Benedicte Bjornland ostrzegał, że rosyjski wywiad stanowi zagrożenie dla Norwegii. Bjornland podkreślił, że choć aktywność obcych wywiadów, w szczególności rosyjskiego wywiadu, nie zwiększyła się znacząco, to jednak obecnie - w związku z wzrostem zagrożenia na świecie - działania te są obecnie bardziej niebezpieczne dla Norwegii niż były w przeszłości.