Reklama

Prezydenci miast tylko bezpartyjni?

Bezpartyjni prezydenci chcą rewolucji w kodeksie wyborczym, a sami chętnie zasiedliby przy Wiejskiej.

Aktualizacja: 04.08.2017 19:30 Publikacja: 03.08.2017 19:27

Bezpartyjni proponują, by politycy tacy jak Hanna Gronkiewicz-Waltz mogli kandydować w wyborach na p

Bezpartyjni proponują, by politycy tacy jak Hanna Gronkiewicz-Waltz mogli kandydować w wyborach na prezydentów miast tylko z komitetów wyborczych wyborców.

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Hanna Gronkiewicz-Waltz w Warszawie, Paweł Adamowicz w Gdańsku i Hanna Zdanowska w Łodzi – to tylko kilku znanych prezydentów miast z PO. Swoich włodarzy ma też PiS (np. Dariusza Stefaniuka w Białej Podlaskiej), SLD (Krzysztofa Matyjaszczyka w Częstochowie) i PSL (Krzysztofa Kosińskiego w Ciechanowie). Oni wszyscy, o ile walczyliby o reelekcję w 2018 roku, musieliby to robić pod innym szyldem niż partyjnym. Tak przewiduje nowelizacja kodeksu wyborczego, pod którą trwa zbiórka 100 tys. podpisów. Jej autorem jest Ruch Samorządowy Bezpartyjni, którego twarzą jest prezydent Szczecina Piotr Krzystek.

Projekt mówi, że partie nie mogłyby wystawiać swoich kandydatów nie tylko w wyborach na prezydentów i wójtów, ale też radnych gminnych i miejskich. Podczas elekcji do samorządów możliwe byłoby to tylko w wyborach do sejmików i rad powiatów.

– Im mniej partii w samorządzie, tym lepiej dla mieszkańców – mówi Łukasz Mejza, rzecznik Bezpartyjnych i radny lubelskiego sejmiku. – Oczywiście osoby posiadające legitymacje partyjne mogłyby startować, ale z komitetów wyborczych wyborców. Chcemy równych zasad, które obecnie są zaburzone wskutek preferencji przysługującym partiom – dodaje.

Przewrót kopernikański

O jakich preferencjach mowa? Zdaniem Bezpartyjnych partie korzystają z finansowania budżetowego, dzięki czemu mają zasoby lokalowe i wypromowane za pieniądze publiczne znaki graficzne, a w dodatku kodeks wyborczy daje im przywileje przy losowaniu numerów list na szczeblu krajowym. – Obecnie mogą wystawić na jedynce nawet konia i on zostanie radnym – ironizuje Mejza.

Jego zdaniem, choć projekt jest „przewrotem kopernikańskim w życiu publicznym", po zebraniu 100 tys. podpisów nie jest bez szans w Sejmie. W jego uchwalenie nie wierzy jednak politolog dr hab. Rafał Chwedoruk. – Można głęboko zastanawiać się nad konstytucyjnością pomysłu zakazu startu partii w wyborach powszechnych. To ma posmak demagogii, bo nie ma demokracji bez partii. W Europie Zachodniej lokalne komitety pojawiają się dopiero na poziomie rad dzielnic – tłumaczy.

Reklama
Reklama

Jego zdaniem z marnych szans na uchwalenie projektu zdają sobie sprawę Bezpartyjni, a głównym celem zbiórki podpisów jest reklama ruchu. Oprócz Krzystka tworzą go m.in. prezydenci Zielonej Góry Janusz Kubicki, Lubina Robert Raczyński, Ostrowa Wielkopolskiego Beata Klimek i były włodarz Poznania Ryszard Grobelny. Koniec trzymiesięcznego terminu na zbiórkę podpisów zbiega się kongresem Bezpartyjnych 23 września w Tarnowie Podgórnym w woj. wielkopolskim.

W co gra Krzystek z sojusznikami? Sławomir Nitras z PO, który jako poseł ze Szczecina obserwuje działania prezydenta, twierdzi, że członkowie Bezpartyjnych starają się bronić swoich pozycji w nowej sytuacji politycznej.

– Można się spodziewać, że przyszłe wybory samorządowe będą rodzajem plebiscytu za rządem lub przeciw. Samorządowcy tworzący ruch szukają więc retoryki, którą pozwoli im zaistnieć. Jest jednak mało wiarygodna, bo Bezpartyjnych w dużej mierze tworzą ludzie, którzy doszli do władzy i sprawują ją dzięki partiom – mówi Nitras.

Za przykład podaje Krzystka, który po raz pierwszy został prezydentem z ramienia PO, a z czasem zacząć rządzić z cichym poparciem PiS.

Sławomir Nitras zauważa, że samorządowcy przedstawiający się jako antypartyjni przegrywali już wybory. Wymienia Ryszarda Grobelnego w Poznaniu i Konstantego Dombrowicza w Bydgoszczy. Przykładem nieudanych prób wejścia samorządowców do polityki ogólnopolskiej mogą być też inicjatywy budowane przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza.

Nietrafione pomysły

W 2008 roku Dutkiewicz ogłosił powołanie Ruchu Obywatelskiego Polska XXI, którego głównym celem miał być wybory samorządowe w 2010 roku. Po drodze został przekształcony w partię Polska Plus, która nie dotrwała do wyborów.

Reklama
Reklama

Wątpliwym sukcesem skończyła się też działalność innego tworu Dutkiewicza – Obywateli do Senatu. Z 46 kandydatów, popieranych w 2011 roku przez bezpartyjnych prezydentów miast, senatorem został tylko jeden – Jarosław Obremski z Wrocławia.

Może jednak bezpartyjność będzie lepiej odbierana przez wyborców teraz, po protestach przeciw zmianom w sądownictwie, organizowanych bez udziału polityków? Wątpi w to Rafał Chwedoruk. Zauważa, że Bezpartyjni niechętnie wypowiadają się na tematy światopoglądowe, przedstawiając się jako sprawni menedżerowie skupiający się na gospodarce. – Do końca nie wiadomo, co tych prezydentów miałoby łączyć – mówi politolog.

W sukces Bezpartyjnych wierzy za to Łukasz Mejza. – Wystawimy listy we wszystkich okręgach sejmikowych i będziemy znaczącą siłą przed wyborami parlamentarnymi. Samorządowcy każdego dnia rozwiązują tysiące problemów w swoich miejscowościach. Biją polityków sejmowych na głowę – przekonuje.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Polityka
Sondaż: Sikorski premierem zamiast Tuska? Znamy zdanie Polaków
Polityka
Nawrocki: Tusk przestał być szanowanym graczem, dziś szkodzi bardziej niż Braun
Polityka
Nowa Lewica wybrała nowe władze. Włodzimierz Czarzasty wygrał głosowanie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama