Najbliższe dwa lata będą znacznie trudniejsze niż dwa minione. Dlatego, będąc na półmetku, trzeba dokonać przegrupowania, wzmocnić siły i nie oglądając się na opozycję, reformować kraj. Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w roku 2019 może dać tylko silny rząd z wyrazistym liderem, który wniesie do polityki powiew świeżości.
W tych trzech zdaniach zawiera się strategia Prawa i Sprawiedliwości na drugą połowę kadencji, którą politycy tej formacji powoli ujawniają od lipca. Z tej filozofii wypływa cała rekonstrukcyjna telenowela. Ale by polityka nowego premiera była skuteczna, konieczne jest usunięcie z rządu osób, które w sposób ewidentny ciążą na jego wizerunku.
Infrastruktura i dyplomacja
Już w lipcu, podczas kongresu PiS w Przysusze, Jarosław Kaczyński wskazał na dwa resorty, w których konieczna jest zmiana. Mówił o Ministerstwie Infrastruktury z Andrzejem Adamczykiem na czele oraz resorcie dyplomacji, którym zarządza Witold Waszczykowski. Przed miesiącem – przy okazji półmetku rządu – na antenie TVP Info prezes PiS nie wskazywał imiennie ministrów do wymiany, ale sugerował, że Adamczyk i Waszczykowski powinni pożegnać się ze stanowiskami.
Ministra Adamczyka obciąża z jednej strony kiepski start programu Mieszkanie+, z drugiej – narastające problemy z inwestycjami w infrastrukturze. Ubiegły rok charakteryzował się opóźnieniami w przetargach drogowych, natomiast obecne przyspieszenie już zaczyna grozić kumulacją prac z dalszymi tego konsekwencjami: brakiem pracowników, problemami z zapewnieniem niezbędnego sprzętu czy podwyżkami cen materiałów budowlanych.
Negatywnie oceniana jest także polityka kadrowa ministra. Początkowo brak stabilizacji i nietrafione decyzje personalne widoczne były w spółkach kolejowych. Ostatnio kadrowe roszady dotknęły branży drogowej, gdzie najpierw zrezygnował odpowiedzialny za drogi wiceminister Jerzy Szmit, a potem niespodziewanie zdymisjonowano szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, co wprowadziło niepokój w branży drogowej.