Nękanie, poniżanie i tuszowanie afer w KGP? "Są nietykalni"

Policjanci z Biura Kontroli Komendy Głównej oskarżają swojego przełożonego o nękanie, poniżanie, zastraszanie i tuszowanie afer – podaje Onet. Mimo obciążających zeznań szef policji gen. Jarosław Szymczyk zdecydował, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Sprawą zajęła się prokuratura.

Publikacja: 14.06.2023 10:50

Nękanie, poniżanie i tuszowanie afer w KGP? "Są nietykalni"

Foto: Wikimedia Commons/Attribution-ShareAlike 3.0 Poland (CC BY-SA 3.0 PL)

Dziennikarz Onetu Mateusz Baczyński przez kilka tygodni spotykał się z osobami, które ostatnie lata pracy spędziły w Biurze Kontroli KGP. Byli to najczęściej byli policjanci, rzadziej pracownicy cywilni. „Wszyscy mogą poszczycić się imponującym życiorysem zawodowym. To nie dziwi, gdyż tylko tacy ludzie mają szansę dostać pracę w jednostce, której zadaniem jest egzekwowanie standardów w największej służbie mundurowej w Polsce” – czytamy. 

Większość osób, z którymi rozmawiał Onet na wstępie zaznaczyło, że chcą bezwzględnej anonimowości – część informatorów wciąż bowiem pracuje w służbach, a za kontakt z mediami bez zgody przełożonych mogłaby ich czekać „dyscyplinarka".

Oskarżenia o mobbing i tuszowanie afer w KGP

Policjanci z Biura Kontroli Komendy Głównej stawiają swojemu przełożonemu zarzuty takie jak nękanie, poniżanie, zastraszanie czy tuszowanie afer. Badała je co prawda specjalna komisja, ale – mimo obciążających zeznań – szef policji gen. Jarosław Szymczyk uznał, że do żadnych nieprawidłowości nie doszło. Sprawą zajmuje się obecnie prokuratura. Jak mówi w rozmowie z Onetem jeden z informatorów, „ten człowiek wie wszystko o największych skandalach w polskiej policji, dlatego roztoczono nad nim parasol ochronny”.

Z artykułu wynika, że oskarżany o mobbing miał doprowadzić wielu pracowników komendy „do roztrojenia nerwowego”. - Niektórzy brali leki uspokajające, mnie zaczęło szwankować ciśnienie. Odeszłam, bo stwierdziłam, że zdrowie jest ważniejsze. To niepojęte, że ktoś taki może rządzić jednym z najważniejszych wydziałów polskiej policji - mówi jedna z rozmówczyń Onetu. Ich przełożony miał wielokrotnie ich wyzywać (między innymi od „śmieci” czy „pasożytów’), poniżać czy podnosić na nich głos. 

W odpowiedzi na oskarżenia dotyczące nadużycia władzy przez policjantów komendant główny miał zapewniać, że "sprawę badają funkcjonariusze z Biura Kontroli”. Sytuacje, którymi zajmuje się Biuro Kontroli to między innymi podejrzane zgony na komendzie, nieuzasadnione użycie siły na manifestacji, zastrzelenie podejrzanego w trakcie pościgu czy samobójstwo policjanta – czytamy.

Funkcjonariusze biura przeprowadzają m.in. kontrole doraźne we wszystkich jednostkach organizacyjnych podległych szefowi policji – od komend powiatowych, przez Centralne Biuro Śledcze, po oddziały antyterrorystyczne. Robią audyty, oceniają, czy jednostki działają zgodnie z przepisami, rozliczają policjantów z tego, czy działają zgodnie z obowiązującymi normami. Z każdej kontroli sporządzany jest raport, który trafia później na biurko komendanta głównego – pisze Onet.

Czytaj więcej

Policja zmienia szefa. Gen. Jarosław Szymczyk ma odejść ze stanowiska

Wydziałem Biura Kontroli, który uchodzi za najważniejszy – gdyż zajmuje się wszystkimi najgłośniejszymi sprawami – jest dział Kontroli Ogólnopolicyjnej. Na jego czele od 2018 roku stoi mł. insp. Piotr Rzeźniczak. - Facet ma pojęcie o robocie, ale szybko zauważyłem, że coś jest z nim nie tak. Byłem świadkiem sytuacji, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Na początku tłumaczyłem sobie, że to jakieś pojedyncze incydenty. Niestety, byłem w błędzie. Takiej atmosfery strachu nie czułem ani wcześniej, ani później - mówi anonimowy rozmówca Onetu.

W marcu 2023 roku były funkcjonariusz Biura Kontroli KGP złożył zawiadomienie do prokuratury. Jako jedyny postanowił iść na otwartą wojnę ze swoim byłym przełożonym. "Naczelnik Piotr Rzeźniczak wielokrotnie zniesławiał mnie w obecności innych osób. Podważał mój wygląd twierdząc, że jestem niechlujem i brudasem. Wielokrotnie podważał też moje kompetencje zawodowe twierdząc, że »przychodzę do pracy, aby się opier***ać«, »te sprawy są spier***ne«, »oszukujesz mnie i poświadczasz nieprawdę«, czym narażał mnie na utratę zaufania niezbędnego do wykonywania pracy kontrolera (zawsze krzyczał i używał słów wulgarnych w trakcie swoich wypowiedzi)” – czytamy w dokumencie. Kolejny fragment zawiadomienia: "Naczelnik Rzeźniczak znieważał mnie, wykrzykiwał: »czy ty myślisz«, »czy ty umiesz pisać, liczyć«, »to co zrobiłeś jest spier***ne«, »znowu wszystko zje**łeś«, »nic nie potrafisz zrobić« […] Raz naczelnik Rzeźniczak dopuścił się też naruszenia mojej nietykalności cielesnej” – podkreślał były funkcjonariusz. A to – jak mówi informator – „tylko namiastka tego, co się tam działo”. Do dziś mężczyzna „wspiera się terapią i lekami”.

Prośba o interwencję

We wrześniu 2022 roku funkcjonariusz wysyłał oficjalne pismo w sprawie zachowania swojego przełożonego do Krzysztofa Łaszkiewicza, pełnomocnika Komendanta Głównego Policji ds. Ochrony Praw Człowieka. Po dwóch tygodniach powołana została Komisja Antymobbingowa, która miała zbadać sprawę.

Przed komisją zeznawać miało łącznie dziesięć osób z Wydziału Kontroli Ogólnopolicyjnej. Wszyscy obciążali zarówno naczelnika Rzeźniczaka, jaki i Dariusza Szubę, który w maju 2017 roku został nowym dyrektorem Biura Kontroli KGP, który wcześniej kierował komórką kontroli w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Mężczyzna miał być „zaufanym człowiekiem Szymczyka”. 

Nie reagował on na zachowanie swojego podwładnego. - Zdecydowaliśmy się odkryć i wystąpić przed komisją z otwartą przyłbicą, bo wierzyliśmy, że to coś zmieni. Niestety, byliśmy w błędzie - mówi informator Onetu. Jeszcze w trakcie trwania pracy komisji funkcjonariuszy spotykają szykany. - Dyrektor Szuba wzywał wszystkich po kolei i mówił, że mamy nie rozsiewać plotek i nie psuć atmosfery, a tak w ogóle to nie my go będziemy zwalniać, bo nie my go zatrudniliśmy. Przekaz był jasny: albo odpuścicie, albo źle się to dla was skończy - mówi były funkcjonariusz.

5 października 2022 roku do przewodniczącego komisji Krzysztofa Łaszkiewicza wysłać e-maila z prośbą o interwencję. "Chciałbym poinformować, że ze strony kierownictwa Biura Kontroli KGP mają miejsce sytuacje zastraszania świadków. Kolega, który siedzi ze mną w pokoju i zgodził się zeznawać przed komisją, został wezwany do dyrektora Szuby i z tego, co opowiadał, w ostry sposób zostało mu przekazane, że ma się zastanowić, co mówi i robi oraz aby dokładnie przeczytał sobie zasady kodeksu etyki zawodowej odnośnie relacji przełożony–podwładny" – napisano. 

Nie uzyskano jednak żadnej odpowiedzi. Pod koniec października okazało się, że działania komisji nie przyniosły żadnego skutku. "Wnioski komisji, wypracowane przez komisję w aktualnym składzie personalnym, nie zostały zaakceptowane przez Komendanta Głównego Policji" – poinformował w piśmie Krzysztof Łaszkiewicz.

Policjant wnioskował jeszcze później o wgląd do dokumentów z pracy komisji, ale na próżno. "Uprzejmie informuję, że Komisja poddała Pana prośbę pod głosowanie. Komisja nie wyraziła zgody na wgląd w materiały ze sprawy” – taką otrzymać miał odpowiedź od Krzysztofa Łaszkiewicza.

Z czego wynika tak silna pozycja Piotra Rzeźniczaka? Zdaniem rozmówców Onetu „to człowiek od zadań specjalnych”. „Żeby jednak w pełni to zrozumieć, trzeba najpierw poznać pewne mechanizmy działania Biura Kontroli KGP” – czytamy.

Czytaj więcej

W KGP wybuchł pocisk z granatnika przeciwpancernego, Komendant ranny

Przekroczenie uprawnień?

W marcu 2023 roku funkcjonariusz złożył zawiadomienie do prokuratury, w którym opisał wszystkie zachowania mobbingowe, których miał się dopuszczać jego przełożony. Wskazywał w nim, że naczelnik Rzeźniczak oraz dyrektor Szuba „wielokrotnie zmuszali policjantów do naciągania wyników kontroli”. Rzeźniczak miał też nielegalnie pobierać dopłaty, które należą się funkcjonariuszom przebywającym na urlopie powyżej dwóch tygodni. "Naczelnik Piotr Rzeźniczak co najmniej od 2019 r. nie był dłużej nieprzerwanie na urlopie niż jeden tydzień (jest to zweryfikowane w elektronicznych ewidencjach, na listach obecności, ewidencji wyjść i wejść do budynku Komendy Głównej Policji). Wnioski te potwierdzał podpisem i pieczątką imienną Dyrektor Dariusz Szuba, a wiedział, że to jest kłamstwo. Widywał go codziennie w służbie i przeprowadzał z nim odprawy" – czytamy w zawiadomieniu.

W maju były policjant otrzymał informację, że po jego zawiadomieniu zostało wszczęte śledztwo.

Czytaj więcej

Były komendant stołecznej policji zatrzymany przez CBA

Sprawą zajmuje się prokuratura

Prokuratura Okręgowa w Warszawie bada aktualnie, czy Piotr Rzeźniczak dopuścił się "niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień poprzez bezprawne ingerowanie w wyniki przeprowadzonych kontroli, poświadczenie nieprawdy we wnioskach o dopłatę do wypoczynku oraz znęcanie się psychiczne oraz fizyczne nad funkcjonariuszem […]”. Śledztwo obejmuje także dyrektora Biura Kontroli KGP Dariusza Szubę pod kątem "bezprawnego ingerowania w wyniki przeprowadzonych kontroli" oraz "niereagowanie na naruszenia, których dopuszczał się jego podwładny naczelnik Wydziału Kontroli Ogólnopolicyjnej Piotr Rzeźniczak" – czytamy w Onecie.

- W mediach komendant główny mówi zawsze, że zależy mu na pracownikach z długim stażem, bo są najbardziej doświadczeni. I co? Wielu wartościowych policjantów odeszło ze służby, bo kierownictwo nie chciało odsunąć jednej osoby od zarządzania ludźmi. Ja też liczyłem, że jeszcze popracuję, ale musiałem uciec. Byłem kilkanaście razy na terapiach, brałem leki. Dziś mam poczucie, że policja mnie zawiodła - mówi były funkcjonariusz w rozmowie z Onetem.

Dziennikarz Onetu Mateusz Baczyński przez kilka tygodni spotykał się z osobami, które ostatnie lata pracy spędziły w Biurze Kontroli KGP. Byli to najczęściej byli policjanci, rzadziej pracownicy cywilni. „Wszyscy mogą poszczycić się imponującym życiorysem zawodowym. To nie dziwi, gdyż tylko tacy ludzie mają szansę dostać pracę w jednostce, której zadaniem jest egzekwowanie standardów w największej służbie mundurowej w Polsce” – czytamy. 

Większość osób, z którymi rozmawiał Onet na wstępie zaznaczyło, że chcą bezwzględnej anonimowości – część informatorów wciąż bowiem pracuje w służbach, a za kontakt z mediami bez zgody przełożonych mogłaby ich czekać „dyscyplinarka".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Policja
Policjant na wakacjach uratował dziecko, teraz otrzymał nagrodę. "To był moment"
Policja
Eksplozja granatnika w KGP. Nowe informacje, prokuratura potwierdza
Policja
W całym kraju brakuje 16 tys. funkcjonariuszy. Policja szuka młodych
Policja
Nieoficjalnie: Komendant stołeczny policji ma stracić stanowisko
Policja
Zgłaszasz pirata drogowego? Spodziewaj się wezwania na policję lub do sądu