Chodzi o zdarzenie jakie miało miejsce w poniedziałkowy wieczór w Dawidach Bankowych, a którego finałem był wypadek policyjnego radiowozu. Po tym jak się rozbił wyszło na jaw, że w środku razem z funkcjonariuszami jechały dwie nastolatki - w wieku 17 oraz 19 lat. Młodsza została ranna i trafiła do szpitala.
W sprawie jest mnóstwo pytań – od tego co dziewczyny robiły w radiowozie, w jakim celu policjanci je zabrali, aż po zachowanie funkcjonariuszy po wypadku.
Na niektóre są już szczątkowe odpowiedzi.
Czytaj więcej
W miejscowości Dawidy Bankowe na Mazowszu doszło do wypadku radiowozu. Wydział kontroli komendy powiatowej policji w Pruszkowie wszczął w tej sprawie postępowanie, ponieważ w pojeździe oprócz policjantów znajdowały się także dwie nastolatki.
- Nie było żadnych podstaw do tego, by nastolatki przewozić w radiowozie, na ich obecność w policyjnym pojeździe nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia – wskazuje Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Do takiej konkluzji doszli prowadzący postępowanie wyjaśniające wydział kontroli KSP. Dlatego wobec policjantów (jeden ma 18 lat stażu, drugi 10 miesięcy) ich przełożony – komendant powiatowy Policji w Pruszkowie wszczął postępowanie dyscyplinarne.
Na tym nie koniec, bo w ramach wszczętego dzisiaj śledztwa sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie, która już przeprowadziła najpilniejsze czynności.
- Śledztwo zostało wszczęte z dwóch artykułów - w sprawie spowodowania wypadku oraz nieudzielenia pomocy – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Czytaj więcej
MSWiA porządkuje szkolenie strzeleckie policjantów. To konsekwencja eksplozji w Komendzie Głównej Policji.
Starsza z nastolatek już została przesłuchana, młodsza zostanie wtedy, kiedy pozwoli na to stan jej zdrowia. Bo źle się poczuła i ponownie trafiła do szpitala.
Jak się zaczęło?
Grupa młodych ludzi, w której były również dwie nastolatki, zgłosiła przed godz 21. pożar w okolicy Dawidów Bankowych.
- Zgłoszenie – interwencja dotyczyło tego, że ktoś prawdopodobnie „wypala kable”, co czasem robią „złomiarze” chcąc odzyskać metal. Przyjechali strażacy, pożar ugasili – mówi nam kom. Karolina Kańka, oficer prasowy KPP w Pruszkowie, i z innymi pytaniami odsyła do prokuratury i KSP.
Policjanci nie mieli żadnych podstaw do zabierania nastolatek do radiowozu
Na miejsce radiowozem przyjechali też dwaj policjanci z komendy w Pruszkowie, mieli zobaczyć już tylko rozpalone ognisko. W drodze powrotnej siedzący za kierownicą starszy z funkcjonariuszy stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Obaj byli trzeźwi, na miejscu przebadali ich ratownicy z pogotowia ratunkowego. Jak się okazało nastolatki, które były z nimi w radiowozie szukały pomocy na własną rękę, bo policjanci im jej nie udzielili – i to w sprawie bulwersuje najbardziej.
Matka 17-latki w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 opowiedziała, że dziewczyna spotkała się wieczorem ze znajomymi, podczas przejażdżki zauważyli pożar i zawiadomili straż pożarną. Przybyli też policjanci i spisali młodych ludzi, a jednej z dziewczyn kazali wsiąść do radiowozu - by jej towarzyszyć wsiadła też jej koleżanka. Samochód mający jechać z dużą prędkością po ok. dwóch kilometrach uderzył w drzewo.
Czytaj więcej
Komenda Główna Policji w Warszawie opublikowała w internecie ofertę pracy dla specjalisty do Sekcji Realizacji Inwestycji i Remontów Wydziału Inwestycji i Remontów KGP Biura Logistyki Policji.
Z relacji matki młodszej z dziewczyn (dla portalu Kontakt24) wynika, że po wypadku jeden z policjantów podszedł sprawdzić, czy nastolatkom nic się nie stało. Jednak drugi miał kazać im „spier...ć".
Dziś jest pewne, że policjanci nie mieli żadnych podstaw do zabierania nastolatek do radiowozu.
- Zabiera się np. osoby zatrzymane, pokrzywdzone, czy takie, które trzeba doprowadzić chociażby do miejsca zamieszkania, czy na przesłuchanie. Żadna z tych sytuacji tutaj nie wystąpiła – słyszymy z policyjnych źródeł badających sprawę w postępowaniu wyjaśniającym.
Czytaj więcej
Polacy jednoznacznie oceniają incydent, do którego doszło w Komendzie Głównej Policji. Ponad 80 proc. osób uważa, że komendant główny policji, generalny inspektor Jarosław Szymczyk powinien stracić stanowisko.
Co więcej, zatrzymanie osoby odnotowuje się w policyjnych notatnikach i zgłasza się dyżurnemu – również to nie miało w tym przypadku miejsca. Nie ma więc żadnego uzasadnienia po co wzięto dziewczyny do radiowozu.
19-latka już została przesłuchana w prokuraturze i w wewnętrznym postępowaniu policji. Co powiedziała - śledczy nie zdradzają. Według naszych informacji z zebranych dotąd dowodów jednak nie wynika, żeby wsiadały do radiowozu pod przymusem. Jednak pewne to będzie po przesłuchaniu wszystkich świadków.
- Kluczowe dla ustalenia faktów będą relacje młodszej z dziewczyn, oraz dwóch kolegów nastolatek, którzy byli razem z nimi na miejscu i byli bezpośrednimi świadkami zdarzenia. Mają być niebawem przesłuchani – twierdzą nasze źródła.
17-latka, która ponownie trafiła do szpitala będzie przesłuchana kiedy jej stan zdrowia na to pozwoli. Policjanci – na końcu, po zebraniu wszystkich dowodów.
Bo wtedy okaże się, w jakim zostaną przesłuchani charakterze – świadków czy podejrzanych.
Jak się dowiedzieliśmy, prokuratura zasięgnie opinii biegłego, by ocenił obrażenia rannej 17-latki, oraz to, czy spowodowały u niej rozstrój zdrowia poniżej czy powyżej 7 dni – od tego zależy kwalifikacja prawna czynu, i grożąca kara.
- Funkcjonariusze nie są zawieszeni, mają zakaz kierowania pojazdami do czasu wyjaśnienia sprawy – mówi nam Sylwester Marczak, rzecznik KSP.