Komendant i granatnik. "Złamano wszelkie procedury"

Wybuch ranił szefa policji. Eksplodować miał „prezent” od Ukraińców – twierdzi MSWiA. Nasi rozmówcy twierdzą, że złamano wszelkie procedury.

Publikacja: 15.12.2022 21:00

Gen. Jarosław Szymczyk ma w śledztwie status pokrzywdzonego

Gen. Jarosław Szymczyk ma w śledztwie status pokrzywdzonego

Foto: Marian Zubrzycki

O zadziwiającej eksplozji w środę rano w siedzibie Komendy Głównej Policji przy ul. Puławskiej w Warszawie służby państwa milczały ponad dobę.

Najpierw twierdziły, że na pomieszczenie ochrony „spadł sufit”, a że jest ono tajne, nie będą podawać szczegółów. Kiedy dziennikarze, m.in. „Rzeczpospolitej”, ujawnili, że wybuchł pocisk z granatnika przeciwpancernego w pokoju przy gabinecie gen. Jarosława Szymczyka, MSWiA w czwartek po południu potwierdziło, że do takiego zdarzenia doszło. Jednak wersja ministerstwa wydaje się mało spójna.

Straty po wybuchu

„Wczoraj (tj. w środę – red.) o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji” – informuje MSWiA w komunikacie. „Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11–12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb”.

Komendant główny Jarosław Szymczyk „doznał lekkich obrażeń i od środy przebywa na obserwacji w szpitalu”, a „lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny” KGP. Z oświadczenia resortu wynika, że winna jest strona ukraińska, która podarowała granatnik, który – nie wiadomo dlaczego – wystrzelił.

„Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień” – twierdzi MSWiA, dodając, że sprawą „od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby”. – W tej historii nic nie pasuje. Złamano wszelkie procedury, zarówno dotyczące przechowywania broni, jak i te, które należy stosować w sytuacji, kiedy dojdzie do eksplozji – twierdzą nasi rozmówcy ze służb.

Czytaj więcej

W KGP wybuchł pocisk z granatnika przeciwpancernego, Komendant ranny

Wybuch rozerwał podłogę w pokoju przy gabinecie szefa KGP i przebił sufit pomieszczenia pod nim. To cud, że nikt nie zginął – o godz. 8 rozpoczyna się odprawa w gabinecie KGP. Nasze źródła w policji twierdzą, że początkowo sprawę chciano wyciszyć do tego stopnia, że ślady miał zabezpieczać wydział kryminalny KGP. Nie wezwano strażaków, a komendanta Szymczyka odwiózł do szpitala służbowy samochód, a nie pogotowie. Sprawdzano, czy pocisk mógł zostać wystrzelony z ulicy – tego oględziny nie potwierdziły. Czynności trwały do ok. 2 w nocy.

W czwartek wszczęto oficjalne śledztwo w sprawie eksplozji w budynku KGP. – Jest prowadzone w kierunku czynu polegającego na nieumyślnym spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach – informuje prok. Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Jak informuje, „bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy z tutejszej jednostki wykonali czynności procesowe”. Status pokrzywdzonych mają trzy osoby, w tym komendant główny Jarosław Szymczyk.

– Z uwagi na specyfikę, miejsce i charakter zdarzenia na tym etapie nie informujemy o ustaleniach – dodaje prok. Saduś.

Eksplozja w gabinecie

Gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych, pancerniak, nie wierzy w historię o prezencie z Ukrainy.

– To niemożliwe. Granatnik przeciwpancerny to broń wojenna, w jakim celu ukraiński policjant miałby go dawać szefowi polskiej policji? To bez sensu. Poza tym granatu bojowego nie wolno wnosić do żadnego budynku, jego miejsce jest w magazynie amunicji. Jak mógł to zrobić wyszkolony generał policji? – pyta wzburzony Skrzypczak.

Podkreśla, że granatnik „sam nie eksploduje”. – Wystrzela tylko w przypadku uderzenia mechanicznego. Sam z siebie tego nie robi. Ja nie znam ani jednego takiego przypadku. Pytanie więc, co robiono z tą bronią w gabinecie?

Mnożą się pytania, na które nikt nie chciał wczoraj odpowiedzieć. Jeśli prawdą jest, że Szymczyk darowany prezent przywiózł z Ukrainy, dlaczego wniósł go do gabinetu?

– Taka broń ma kilka zabezpieczeń i sama nie wybucha. Ktoś musi włożyć pocisk do rury, nacisnąć spust i wystrzelić. To, że zniszczona została podłoga w pokoju przy gabinecie szefa KGP, wskazuje na to, że w to miejsce wycelowano. Gdyby coś teoretycznie samo wybuchło, to siła eksplozji zniszczyłaby pokój, a nie podłogę – sugeruje jeden z policjantów.

O zadziwiającej eksplozji w środę rano w siedzibie Komendy Głównej Policji przy ul. Puławskiej w Warszawie służby państwa milczały ponad dobę.

Najpierw twierdziły, że na pomieszczenie ochrony „spadł sufit”, a że jest ono tajne, nie będą podawać szczegółów. Kiedy dziennikarze, m.in. „Rzeczpospolitej”, ujawnili, że wybuchł pocisk z granatnika przeciwpancernego w pokoju przy gabinecie gen. Jarosława Szymczyka, MSWiA w czwartek po południu potwierdziło, że do takiego zdarzenia doszło. Jednak wersja ministerstwa wydaje się mało spójna.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Policja
Eksplozja granatnika w KGP. Nowe informacje, prokuratura potwierdza
Policja
W całym kraju brakuje 16 tys. funkcjonariuszy. Policja szuka młodych
Policja
Nieoficjalnie: Komendant stołeczny policji ma stracić stanowisko
Policja
Zgłaszasz pirata drogowego? Spodziewaj się wezwania na policję lub do sądu
Policja
Jest nowy komendant główny policji. Marcin Kierwiński ogłosił decyzję