Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny (sygnatura akt II FSK 3014/11) uwzględnił skargę kasacyjną podatnika, który dostał spadek z Kanady. Zdaniem sędziów fiskus zbyt szybko uznał, że może zażądać od niego podatku od spadków.
Chodziło o schedę po wujku. Krewny, brat matki, który zmarł w Kanadzie, zostawił podatnikowi prawie 30 tys. dolarów kanadyjskich. We wrześniu 2010 r. mężczyzna złożył do urzędu skarbowego zeznanie podatkowe o nabyciu rzeczy lub praw majątkowych (SD-3). Jako przedmiot spadku po przeliczeniu na złotówki wykazał nieco ponad 86 tys. zł.
Fiskus przystąpił do dzieła i ustalił podatnikowi zobowiązanie w podatku od spadków i darowizn na ponad 10 tys. zł. Spadkobierca płacić nie chciał. W odwołaniu zarzucił, że decyzja z wyliczeniem daniny została wydana przedwcześnie. Bo choć otrzymał wskazaną kwotę tytułem spadku, to nie dostał orzeczenia sądowego kończącego postępowanie spadkowe. Możliwe jest więc, że będzie zobowiązany do zwrotu otrzymanej kwoty bądź jej części. Tym bardziej że nie wiadomo, kto jeszcze jest spadkobiercą.
Urząd musi wyjaśnić, czy podatnik rzeczywiście otrzymał spadek
Organ odwoławczy zdania nie zmienił. Wyjaśnił, że w sprawie właściwe jest prawo spadkowe obowiązujące w prowincji Kanady – Ontario. Powołał się na opinię wydaną przez konsula generalnego RP w Toronto, który wyjaśnił, że aktem prawa miejscowego jest ustawa o administracji spadkami. Zgodnie z jej treścią nabycie spadku przez spadkobierców następuje w dacie przekazania majątku przez powiernika.