Ludzie zdecydowali się na życie w określonych grupach, które z czasem nazwali państwem. Do funkcjonowania niezbędne mu są pieniądze. Może je mieć jedynie z podatków od tych, którzy w tym państwie mieszkają i pracują. Co oznacza, że podatki są sprawą najważniejszą. To z tych pieniędzy utrzymywana jest służba zdrowia, wojsko, policja, edukacja i wszystko inne co jest niezbędne do życia w grupie zwanej państwem.
Podatki to oczywiste naruszenie prawa własności jednostki. Obywatele, co do zasady, zgodzili się, że będą je płacić. Pewnie to wielu polityków i urzędników skarbowych zdziwi, ale obywatele wręcz chcą płacić podatki. Jedni z pobudek patriotycznych, a zdecydowana większość dla tzw. „świętego spokoju”. Wiedząc, że to obowiązek, chcą go wykonać. Nie chcą mieć problemów z kontrolami, które zabierają dużo czasu. Normalny człowiek mając jedno życie chce poświęcać czas na pracę, rodzinę czy wypoczynek, a nie na prowadzenie sporu z fiskusem. Sporu o którym wie, że zawsze stoi na złej pozycji.
Konstytucja gwarantuje, że podatki muszą być racjonalne, bo nie mogą naruszać istoty prawa własności. Ta racjonalność jest w rękach parlamentu, który uchwala stawki podatkowe. Nie trzeba być zbyt uważnym obserwatorem naszej rzeczywistości, aby zauważyć, że ta „racjonalność” i „nie naruszenie istoty prawa własności” nie są zbyt poważnie traktowane przez rządzących.
Wszyscy politycy wiedzieć powinni, że im niższe są podatki tym chętniej ludzie będą je płacili dobrowolnie. A im wyższe tym większa pokusa, aby szukać rozmaitych „optymalizacji” podatkowych zmniejszających wpłacane kwoty do budżetu. Od lat tak późno przypadający Dzień Wolności Podatkowej jest dowodem, że tej prostej zasady rządzący nie przestrzegają. Jednak dla wielu jest to też powód do małego optymizmu, bo po tym dniu będą pracowali rzeczywiście „dla siebie”.
Niestety są też obywatele, a nawet całe grupy, które Dnia Wolności Podatkowej świętować nie będą, bo dla nich taki dzień nigdy nie nastąpi.