Polacy się bogacą i coraz więcej kupowanych mieszkań na wynajem to lokata na przyszłość. Niestety, podatkowe rozliczenie takiego przedsięwzięcia jest w naszym kraju prawdziwą ruletką.
Z jednej strony ustawodawca dał wynajmującym marchewkę w postaci możliwości wyboru korzystnego opodatkowania najmu 8,5-proc. ryczałtem. Z drugiej zastawił pułapkę nieprecyzyjną i pojemną definicją działalności gospodarczej w PIT. Dziś trudno bowiem sprecyzować, kiedy prywatny najem staje się biznesem. O skali problemu świadczy wokanda Naczelnego Sądu Administracyjnego, do którego trafia coraz więcej sporów o kwalifikację najmu. W środę szala zwycięstwa przechyliła się na stronę fiskusa. NSA uznał, że wynajem 11 prywatnych mieszkań to już firma.
Ryzykowna inwestycja
Kanwą sprawy była interpretacja. We wniosku podatniczka wyjaśniła, że jest właścicielką 11 mieszkań, które wchodzą w skład jej majątku osobistego (prywatnego). Są wynajmowane wyłącznie na cele mieszkaniowe osobom fizycznym i firmom – dla ich pracowników. Najem nie ma charakteru krótkoterminowego, tj. kilku– lub kilkunastodniowego.
Sama podatniczka zyski z mieszkań kwalifikowała do źródła, jakim są przychody z najmu, i rozlicza je na zasadach ogólnych według skali podatkowej. Postanowiła się upewnić, czy postępuje prawidłowo, i dopytać o niuanse rozliczenia.
Odpowiedź fiskusa okazała się zupełnie nie po jej myśli. Wynikało z niej, że ustawa o PIT wyraźnie rozróżnia źródła przychodów oraz sposób ich opodatkowania. Zdaniem urzędników najem, wykonywany w sposób opisany we wniosku, spełnia wszystkie przesłanki uznania go za działalność gospodarczą. Fiskus uznał, że najem jest nastawiony na zysk, a jego szeroki zakres świadczy o zorganizowanym, ciągłym i profesjonalnym charakterze przedsięwzięcia.