Jeśli przejdzie najnowszy pomysł Ministerstwa Finansów, to wkrótce nikt nie zapomni o swoich podatkach, które powinien zapłacić np. przed 50 laty. Ministerstwo chce bowiem, aby bieg terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego przerywało doręczenie... wezwania do zapłaty podatku.
Szkopuł w tym, że ani słowem resort nie zająknął się, ile razy takie wezwanie będzie można wręczać danemu podatnikowi i czy będzie jakaś kwota minimalna, poniżej której wezwania się nie wystawi. A skoro tak, to całkiem realne jest zagrożenie wystawiania wezwań chociażby na 10 zł, byleby tylko nie przedawnił się dług wobec fiskusa. Nie ma też żadnych przeciwwskazań, aby taki monit wysyłać powiedzmy raz na rok.
[srodtytul]Obiecanki cacanki[/srodtytul]
Do uzgodnień międzyresortowych ponownie trafiły założenia do projektu nowelizacji ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, a wraz z nimi propozycja dopisania wezwania do zapłaty do listy środków egzekucyjnych przerywających bieg terminu przedawnienia. Jak twierdzi ministerstwo, taka zmiana jest podyktowana doświadczeniem, bo niejednokrotnie zalegający z podatkami nie posiadają żadnego majątku, z którego egzekucja byłaby możliwa. A skoro tak, to niemożliwe jest zastosowanie środka, który przerywałby bieg terminu przedawnienia się tego zobowiązania. I temu ma przeciwdziałać doręczenie wezwania do zapłaty.
Co ciekawe, ministerstwo wspomina wprawdzie, iż konieczne będzie wprowadzenie ustawowego ograniczenia w stosowaniu tego środka egzekucyjnego, bo – jak przyznaje – „jego wielokrotne zastosowanie może doprowadzić do sytuacji, w której nie dojdzie do przedawnienia się dochodzonych należności”, jednak żadnych konkretnych propozycji nie przedstawia.