Fiskus sięgnie głębiej do kieszeni przedsiębiorców płacących podatek od nieruchomości. Wydawane w ostatnich latach kuriozalne decyzje gmin, nakładające dwuprocentową daninę na różne urządzenia uznawane za budowle, mogą niebawem zyskać mocną podstawę prawną.
Szczegóły dobre, ale...
Ekspertów jednak bardziej niepokoją niejasności w projekcie. Z pozoru zmiany w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych wychodzą naprzeciw postulatom przedsiębiorców, by dokładnie określić, co jest budowlą, a co nie.
Do projektu dołączony jest szczegółowy wykaz budowli według Klasyfikacji Środków Trwałych. Znajdziemy w nim np. linie telekomunikacyjne, wyciągi narciarskie, ale też budowle na terenach wesołych miasteczek, place postojowe, ogrodzenia, a nawet place pod śmietniki. Zdaniem ekspertów często może to wyglądać dziwacznie, jest jednak zalegalizowaniem dotychczasowej praktyki.
– Organy gmin zmierzały do opodatkowania nawet najdrobniejszych obiektów, które można uznać za budowlę. Problem w tym, że w proponowanym kształcie projektu w ogóle nie ma definicji budowli, w związku z czym trudno będzie określić, które obiekty należy zaliczyć do tej kategorii – zauważa doradca podatkowy Stella Brzeszczyńska. Zwraca uwagę, że w proponowanym brzmieniu załącznika do ustawy wymienia się jedynie ogólnie budowle umiejscowione na rozmaitych terenach, np. „budowle na terenach elektrowni" czy „budowle dla górnictwa i kopalnictwa".
To może – zdaniem ekspertki – spowodować zamęt jeszcze większy niż obecnie.