Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Aktualizacja: 01.10.2020 16:36 Publikacja: 02.10.2020 18:00
Foto: l'Associazione Culturale Corsa degli Zingari
Roberta nie była ani ładna, ani brzydka, tylko przeciętna. Nie wyróżniała się niczym. Zdolna, ale nie za bardzo. Umiarkowanie lubiana. Nikt jej nie dokuczał, ale też nie chwalił. Na dodatek nie miała chłopaka. I z tego powodu cierpiała chyba najbardziej.
Tak było do 4 września roku 1987, kiedy to we Włoszech, a ściślej na stadionie w Turynie, pojawiła się Madonna w ramach trasy Who's That Girl World Tour. Wtedy to Roberta (która ubierała się jak ta amerykańska wokalistka, a jej piosenki znała na pamięć) przeczytała w jakimś młodzieżowym piśmie, że tak naprawdę gwiazda nie nazywa się Madonna, tylko Ciccone. Jak ona. Na dodatek jej rodzina pochodziła z tego samego miasteczka, co rodzina piosenkarki. Wniosek nasuwał się automatycznie: jest z Madonną spokrewniona i to bardzo blisko.
Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Treści, którym możesz zaufać.
Kiedy Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego, zagrał swoją najlepszą teatralną rolę? Wtedy, gdy przestał być dy...
„EA Sports FC 26” dowodzi, że można rozwijać się poprzez podział.
Na ile krytyk może spoufalać się z tymi, o których pisze? W rozwikłaniu tej zagadki pomaga „The Critic”.
W epoce wydumanych thrillerów skupiona na człowieku „Dzikość” przez większość czasu satysfakcjonuje.
Potrzebujemy nowych narracji, by zrozumieć historię – sugeruje w nowej książce Caparrós.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas